sobota, 25 lipca 2015









STRÓŻE PORANKA

SENTINELLE DEL MATTINO

ŚWIAT UMIŁOWANEGO


Dnia 19 sierpnia Roku Świętego 2000 na położonych pod Rzymem polach Tor Vergata rozległo się:
«Drodzy młodzi Przyjaciele! Widzę w Was Stróżów Poranka o świcie Trzeciego Tysiąclecia».
Kontekst biblijny tego słowa Ojca Świętego Jana Pawła II określił Jego Eminencja Stanisław Kardynał Dziwisz, Metropolita Krakowski. Temu kontekstowi, zawartemu w «Księdze Proroka Izajasza»: Iz. 52, 7-10, poświęcone jest nasze «Lectio divina».
Słowo, zawarte w tym świętym tekście: Iz. 52, 7-10, wyraża narracja biblijna, która dotyka istotowo «kulminacji dziejów Ludzkości», przedstawiając Zwycięstwo Pana (Iz. 52, 7). Zechciejmy zostać w tym Słowie pewien czas.
To miejsce teologiczne jest mistycznym szczytem góry ku któremu podąża dusza ludzka. Jak? Bynajmniej nie tak, że dusza wspina się «wzwyż». Nie tędy wiedzie droga do Boga! Tak beznadziejne porywy, które prawdę mówiąc wielu «początkującym» zdarzają się i co więcej falowo powtarzają się… (!) - niestety, są tylko «jałową eksploatacją» władz duchowych i fizycznych człowieka, czyli po prostu nic nie wartym, i do tego nie chcianym przez Boga «męczeniem ciała, duszy i ducha». Pan Bóg nie chce niepotrzebnego cierpienia. Tego rodzaju «beznadziejne zrywanie się» zapewne jest raczej zapotrzebowaniem wroga, wkalkulowanym w jego taktykę, bo pozostawia w duszy zmęczenie, bezsilność, długotrwałą i zupełnie niepotrzebną niemoc, niezdolność do «modlitwy wewnętrznej», wszystkiego, co prowadzi do prawdziwego postępu duchowego. Mistrzyni życia wewnętrznego Matka Teresa od Jezusa głośno i wyraźnie wyśmiewała tę być może nawet specyficznie kobiecą skłonność do tego rodzaju «zrywów» («Życie św. Teresy od Jezusa», roz. 12 i roz. 22), widząc jak wiele żyjących obok Niej kobiet wprost upiera się, aby brnąć w tym kierunku, wbrew naturze i łasce.    
W prawdziwym podążaniu do Pana Boga jest odwrotnie. Gdzie jest dusza? Jest «w głębi samej siebie», tu (!) pozostaje «przez ukryte schody osłoniona», i tędy przemierza «drogę wewnętrzną». Gdzie ona jest? Nie na zewnątrz, lecz wewnątrz. To jest odkrywcze. «Wewnątrz», a nie na zewnątrz, ponieważ tędy i tylko tędy wiedzie droga, która prowadzi do Boga w Trójcy Przenajświętszej Jedynego. 
Św. Założyciel Wincenty Pallotti «niemal wszystkie modlitwy swoje kieruje do Boga Ojca, przez Jego Jednorodzonego Syna, w Duchu Świętym. Według Niego, zgodnie zresztą z nauką Kościoła, Bóg Ojciec wypowiada się bez reszty w Swoim Synu, a Syn daje się prawdziwie poznać tylko w Duchu, a tak tylko w Duchu Świętym możemy modlić się przez Syna do Ojca. W ścisłym związku z tym nabożeństwem pozostaje m.in. Jego zapisanie się dnia 11 listopada 1816 roku do Zakonu Trynitarzy Bosych. Nie bez racji pierwsi synowie duchowi św. Wincentego Pallottiego uważali to nabożeństwo za najważniejsze w Jego życiu i w pewnym okresie były nawet propozycje, aby do praktykowania i szerzenia tego nabożeństwa zobowiązać się oddzielnym przyrzeczeniem» (por. ks. dr Roman Forycki S.A.C. «Święty Wincenty Pallotti jako wzór nabożeństwa do Męki Pańskiej», maszynopis, s. 1).                                  
Droga do Boga - Trójcy Przenajświętszej to jedyna droga, która nie prowadzi na manowce i rzeczywiście doprowadza człowieka do Ostatecznego Celu. Tą drogą nie jest żaden pośrednik, żaden anioł, nawet nie żaden święty, ale wyłącznie Sam Chrystus Pan, Jezus, który jako Jedyny Pośrednik, Jednorodzony Syn Ojca Przedwiecznego mówi: «Ja Jestem Drogą» (J. 14, 6); «Ja Jestem» (18, 5 b; 8 a) i Tą Drogą – przez Siebie Samego w «Najświętszym Człowieczeństwie» – Pan Sam przeprowadza. 
«Wewnątrz», a nie na zewnątrz! Dusza ludzka podczas tej tajemniczej drogi bynajmniej nie wspina się wzwyż, ale stale schodzi w głąb. Zstępuje wewnątrz własnej głębi coraz niżej, w dół. «Postępuje», to znaczy «schodzi w głąb» do «samego najbardziej centralnego miejsca własnej głębi», gdzie mieszka «Bóg Sam w Trójcy Przenajświętszej Jedyny», a zstępuje tam po kolejnych stopniach do sadzawki chrzcielnej (J. 3, 30). Zostańmy przez pewien czas w tym Słowie i zechciejmy sformułować nasze własne postanowienia. Powinny być, jak to czynił Św. Założyciel Wincenty Pallotti: jasne, krótko sformułowane, dotyczyć spraw i aktów konkretnych, a nie ogólnych i bliżej nieokreślonych.
Osoba, która decyduje się «naśladować Chrystusa jak najbardziej z bliska», podejmuje «modlitwę wewnętrzną», która zaprowadza «upodobnienie do Umiłowanego». Zawsze pierwsza jest «łaska». Postępuje w ślad za nią «współpraca z łaską», która  towarzyszy stałej, wiernie podejmowanej «modlitwie wewnętrznej» jako «najlepszym i bezpośrednim środku upodobnienia» i «zjednoczenia». Decyzja o prowadzeniu stałej modlitwy wewnętrznej, jak wcześniej wykazałyśmy, jest zawsze «decyzją chrystocentryczną».  
Objawienie Boga dokonało się. Wypełniło się w Panu Jezusie Chrystusie, Odwiecznym Słowie Ojca Przedwiecznego. Trójca Przenajświętsza wybrała: «Wcielenie» jako  jedną, jedyną drogę, prowadzącą do Objawienia Miłości Nieskończonej i Zbawienia Całej Ludzkości, i «Jedność Trzech Hipostaz w Jednym Bogu» jako drogę do Zjednoczenia. Jednorodzony Syn Ojca Niebieskiego przyjął «Ciało» i stał się «Człowiekiem». «Bóg-Człowiek», «Wcielone Słowo Ojca» w sposób niepojęty przyjął wszystko, co niesie byt ludzki, aby każdego człowieka doprowadzić do Zjednoczenia z Bogiem. W Jezusie Chrystusie jako Panu, Bogu-Człowieku istnieje «unia hipostatyczna, która oznacza jedność integralnej natury boskiej i integralnej natury ludzkiej w Jednej, Boskiej Osobie Syna Bożego. Jedność tych natur jest całkowicie prosta, a żadna z natur nie doznaje pomieszania ani podziału» (por. ks. prof.  Eligiusz Piotrowski «Traktat o Trójcy Świętej»).


Logiką Boga jest «logika Wcielenia». Logice tej odpowiada «droga modlitwy wewnętrznej w duchu terezjańskim», która  jest prostą drogą, prowadzącą do Jedynego Boga, niezawodną, skuteczną i bezpieczną. 
Te cechy odróżniają «chrześcijańską modlitwę wewnętrzną» od innych, szalenie niebezpiecznych propozycji innych dróg religijnych, które pojawiają się jako współczesne «zagrożenia czystości kultu Bożego». Są niebezpieczne w tym samym i znacznie większym stopniu, co pseudo-doktryna modlitwy chrześcijańskiej, proponowana w czasach współczesnych św. Matce Teresie przez «alumbrados». 
W czasach św. Teresy od Jezusa powstał ruch, odpowiadający współczesnemu «New Age». «Alumbrados» głosili, że jeśli chce się wejść w misterium Boga, należy się powstrzymać od myśli o Człowieczeństwie Jezusa i Jego ludzkim życiu.                
Święta Teresa tak o tym błędzie pisze: «mocno przestrzegają, aby takie osoby oddalały od siebie wszelkie wyobrażenia cielesne, i aby przybliżały się do kontemplowania na sposób Bóstwa. Twierdzą bowiem, że nawet jeśli jest to Człowieczeństwo Chrystusa, to jednak tym, którzy docierają już tak daleko, utrudnia Ono lub przeszkadza w doskonalszej kontemplacji. Wywodzą to z tego, co Pan powiedział do Apostołów na temat tego, kiedy przyjdzie Duch Święty, to znaczy po tym, gdy On  w tym celu wstąpi do niebios» (zob. op. cit. 22, 1), (por. bp o. Anders Arborelius O.C.D., «Mistrzyni przyjaźni. Rekolekcje ze św. Teresą od Jezusa», s. 19).  
Nie trzeba chyba błędu ponownie, negatywnie punktować, ale z pewnością należy dla dobra wszystkich wiernych i dla dobra wszystkich instytutów życia konsekrowanego powtarzać, za Pierwszym Listem Jana: «Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga (1 J. 4, 2), jest to bowiem prawa droga rozeznania indywidualnego i wspólnotowego. Zawsze musimy to w sobie samych i w naszych wspólnotach analizować.   
Znamienna i wręcz niezastąpiona jest na tej drodze rozeznawania «nauka o przemianie modlitwy wewnętrznej», na którą Bóg wskazuje kontemplatykom poprzez doświadczenie życia Św. Matki Teresy od Jezusa. 
«La Madre» w pierwszych latach życia zakonnego trzymała się takiej metody poszukiwania Chrystusa: «Starałam się, o ile to było w mojej możności przedstawiać sobie obecnego we mnie Jezusa Chrystusa, Pana naszego i wszystko dobro nasze; ten był mój sposób modlitwy. Rozważając jakiś szczegół Jego życia, wyobrażałam sobie, jakby się spełniał we wnętrzu duszy mojej»Życie św. Teresy od Jezusa», roz. 4, 7). Kiedy św. Teresa uczy innych «początkujących», podsuwa im tę samą metodę: «Może stawiać siebie w obecności Chrystusa, jakby Go widziała na oczy i przyuczać się powoli do coraz gorętszego rozmiłowania się w Świętym Człowieczeństwie Jego i trzymać się ustawicznie towarzystwa Jego». Stały temat modlitwy Świętej Matki Teresy stanowiło Człowieczeństwo Chrystusa. Wierność Chrystusowi  w Jej doświadczeniu przybrała formę wierności w trzymaniu się Jego Człowieczeństwa. Pan, Jezus jest najdoskonalszym naszym wzorem (por. op. cit., 22, 7). Mówi do nas najpierw życiem, a dopiero potem Słowem. Chrześcijanin nie może obyć się bez Najświętszego Człowieczeństwa Pana Jezusa Chrystusa (za: o. prof. Jerzy Gogola O.C.D. «Doświadczenie Chrystusa na drodze charyzmatu terezjańskiego»). 
Przejście przez to doświadczenie jest niezbędnym założeniem wstępnym. 
Prowadzi ono do tego, co jest istotą drogi chrześcijańskiej: «musimy przyjąć całe misterium Pana Jezusa Chrystusa». 
«Przyjąć całe misterium Jezusa» - popatrzmy, jak mocno przejęty był tą myślą Św. Założyciel Wincenty Pallotti, który na drodze codziennego, dwukrotnego: porannego i wieczornego rozmyślania sumiennie spełniał postanowienie, wynikające z Jego pragnienia, aby: 1/ «przejść w duszę Jezusa» i 2/ «wskutek przejścia w duszę Jezusa, przejść w Życie Trójcy Przenajświętszej». 
Pewien rąbek tajemnicy o «drodze modlitwy wewnętrznej» Św. Założyciela Wincentego Pallottiego, odsłania zapis samego Świętego, zawarty w tabelarycznym zestawieniu medytacji tygodniowych, przewidzianych na rano i wieczór, zgodnie z którym Św. Założyciel postanawia rozpamiętywać:
NIEDZIELA:  Rano: Rzeczy Ostateczne – Niebo/ Tajemnice: Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie Pana Jezusa i Zesłanie Ducha Świętego;
Wieczór: Rzeczy Ostateczne – Miłość Boga/ Tajemnice: Zaśnięcie i Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny; 
PONIEDZIAŁEK:  Rano: Rzeczy Ostateczne – Cel stworzenia i powołania/ Tajemnice:  Wcielenie Słowa Bożego;
Wieczór: Rzeczy Ostateczne – Znaczenie tego celu/ Tajemnice: Nawiedzenie Św. Elżbiety;                                                                                                  
WTOREK: Rano: Rzeczy Ostateczne – Skutki grzechu śmiertelnego/ Tajemnice: Narodzenie Pana Jezusa;
Wieczór: Rzeczy Ostateczne – Złość tego grzechu/ Tajemnice: Ofiarowanie w Świątyni;     
ŚRODA:  Rano: Rzeczy Ostateczne – Ogień piekielny/ Tajemnice: Ucieczka do Egiptu; 
Wieczór: Rzeczy Ostateczne – Wieczność piekła/ Tajemnice: Zagubienie Pana Jezusa;
CZWARTEK:  Rano: Rzeczy Ostateczne – Skutki grzechu powszedniego/ Tajemnice: Ukryte i publiczne życie Pana Jezusa;
Wieczór: Rzeczy Ostateczne – Złość grzechu powszedniego/ Tajemnice: Ustanowienie Eucharystii;
PIĄTEK: Rano: Rzeczy Ostateczne – Tajemnica śmierci/ Tajemnice: Pan Jezus w Ogrójcu;
Wieczór: Rzeczy Ostateczne – Śmierć rzeczywista/ Tajemnice: Pan Jezus na Krzyżu;  
SOBOTA: Rano: Rzeczy Ostateczne – Sąd szczegółowy/ Tajemnice: Smutek Najświętszej Maryi Panny z powodu śmierci Pana Jezusa;                                                    
Wieczór: Rzeczy Ostateczne – Sąd Ostateczny/ Tajemnice: Maryja opłakuje grzeszników całego świata i zgubę wielu dusz. 
Św. Założyciel dodaje, co do tego przedmiotu życia wewnętrznego, jakim jest «rozmyślanie dyskursywne» następujący komentarz: 
«Uwaga – codzienna medytacja daje wiele światła rozumowi, dopomaga do dobrej modlitwy, do wyrzeczenia się wad i usterek, i do wzrostu w cnotach i miłości Bożej. Jeśli jej nie będziesz zaniedbywał – powiada Św. Alfons – zbawisz się na pewno. Benedykt XIV za codzienne odprawianie rozmyślania przez pół godziny lub przez kwadrans udzielił odpustu zupełnego, pod zwykłymi warunkami.  
Sposób odprawiania medytacji: 
1/ Postawić się w Obecności Bożej, oddać Bogu cześć i prosić Go o łaskę owocnej medytacji;
2/ Zastanowić się nad obraną prawdą i zastosować ją do siebie. Wzbudzać uczucia: dziękczynienia, miłości, pokory, żalu itp..
Robić postanowienia i modlić się;
3/ W końcu zbadać, jak się udała medytacja i odpowiednio dziękować, żałować i prosić Boga, Najświętszą Maryję Pannę i Świętych o łaskę wykonania postanowień» (za: «Św. Wincenty Pallotti. Miesiąc maj dla duchowieństwa», w tłum. z piątego wydania włoskiego z roku 1956, sporządzonym przez śp. Ks. dra Józefa Wróbla S.A.C, maszynopis, ss. 66-67).      
Pallotti z pełnym zaangażowaniem apostolskim poświęca się «rozmyślaniu dyskursywnemu», ponieważ jako Apostoł doskonale wie, że «nie ma Apostolstwa bez istotnej Modlitwy. Czy Modlitwa nie jest Apostolstwem?» (za: ks. Roman Forycki S.A.C.). Zauważmy, Św. Założyciel nie podejmuje postanowień bezskutecznych ani mętnych doktrynalnie. Jest w pełni świadom, że w żadnym czasie ani w żadnych okolicznościach: «człowiek duchowy nie może porzucić pracy rozmyślania dyskursywnego, odprawianego poprzez wspomniane wyobrażenia, formy i kształty. Nie wolno ich bowiem opuścić ani za wcześnie, ani za późno, lecz wtedy, kiedy duch tego żąda. Trzeba się z nich uwolnić w czasie właściwym, aby w drodze do Boga nie przeszkadzały. Nie można jednak opuszczać wspomnianych rozmyślań wyobrażeniowych przedwcześnie, aby się wstecz nie cofnąć. Chociaż dla postępujących pojmowania tych władz nie służą jako najbliższy środek do celu, to jednak dla początkujących służą jako środek dalszy. Wprowadzają one i przyzwyczajają ducha za pomocą zmysłu do tego, co duchowe. Są również drogą wiodącą przez ogołocenie zmysłów z wszelkich form i wyobrażeń niskich, doczesnych i przyrodzonych. W tym celu podamy tutaj pewne znaki, które zauważyć winien w sobie człowiek duchowy, by mógł poznać, czy w danym czasie ma je opuścić czy nie.     
2. Pierwszym znakiem jest stan, w którym człowiek nie może już rozmyślać ani posługiwać się wyobraźnią. Nie ma w tym również upodobania, jak to było poprzednio, lecz raczej znajduje oschłość w tym, co pierwej zasilało zmysł i potęgowało upodobanie. Jeśli jednak znajduje smak i może rozważać, nie powinien opuszczać rozważania, z wyjątkiem tych chwil, w których dusza jego doznaje pokoju i ukojenia. Będzie o tym mowa przy trzecim znaku.  
3. Drugim znakiem jest stan, w którym dusza nie ma żadnej chęci do zajmowania wyobraźni ani zmysłów innymi rzeczami szczegółowymi, tak zewnętrznymi jak wewnętrznymi. Nie mówię, żeby wyobraźnia nie mogła zwracać się tu i tam (bo nawet w czasie wielkiego skupienia zwykła się ona błąkać), lecz że dusza nie podoba sobie w umyślnym zajmowaniu się innymi rzeczami.  
4. Trzeci,  najpewniejszy znak jest wtedy, gdy dusza podoba sobie jedynie w trwaniu przy Bogu z miłosną uwagą, w wewnętrznym pokoju, ukojeniu i odpocznieniu, bez szczegółowych rozważań oraz bez aktów i ćwiczeń władz: pamięci, umysłu i woli (przynajmniej w sensie sprawności dyskursywnych, oznaczających przechodzenie z jednego punktu do drugiego). Dusza trwa przy Bogu jedynie za pomocą uwagi i ogólnego miłosnego poznania, a bez zastanawiania się nad czymkolwiek.
5. Te trzy znaki musi widzieć w sobie człowiek duchowy równocześnie, by mógł śmiało i bezpiecznie opuścić stan rozmyślania i zmysłów, a wejść w stan kontemplacji i ducha.
6. Nie wystarczy zaś pierwszy znak bez drugiego, ponieważ może się zdarzyć, że rzeczywiście nie można już posługiwać się wyobraźnią i rozmyślać o rzeczach Bożych, jak dawniej, ale z powodu roztargnienia i niedostatecznej pilności. Dlatego człowiek duchowy musi w sobie zaobserwować i znak drugi, tzn. że nie ma żadnej chęci do zajmowania myśli innymi, obcymi rzeczami. Jeśli bowiem niemożność zasilenia wyobraźni i zmysłów rzeczami Bożymi pochodzi z roztargnienia i oziębłości, to tym większą odczuwa człowiek chęć i skłonność do zajęcia swych władz rzeczami innych i dla nich to opuszcza rzeczy Boże.
Nie wystarczy również widzieć w sobie znak pierwszy i drugi, jeśli się nie widzi równocześnie trzeciego. Jeśli bowiem nie można rozmyślać o rzeczach Bożych, przy równoczesnym braku chęci do myślenia o rzeczach światowych, może to pochodzić z melancholii lub innego chorobliwego usposobienia, mającego swe źródło w mózgu lub w sercu. Takie stany zwykły powodować w zmysłach pewną bezczynność i odrętwienie. Sprawiają, że się o niczym nie myśli i nawet nie odczuwa chęci myślenia o czymkolwiek, a pragnie się tylko trwania w tym miłym odrętwieniu. Przeciw temu potrzebny jest znak trzeci, tj. świadomość i uwaga miłosna duszy, trwającej w pokoju, jak to już powiedzieliśmy» (zob. «Św. Jan od Krzyża. Dzieła. Droga na Górę Karmel», księga II, Roz.  13, 1-6, wydanie V, ss. 225-227).                                 
Św. Wincenty Pallotti modli się, aby dzięki Łasce Boga Samego «przejść w duszę Jezusa», a przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie w całości Jego Boskiego misterium - «przejść w Życie Trójcy Świętej». 
Pallotti zdecydowanie chce tego i żarliwie woła: «Przedwieczny Ojcze! Przez pogrzeb Najświętszego Ciała Jezusowego zamknij mnie całego w Jezusie tak, abym się całkowicie przemienił w Ciebie i w Twego Syna Wcielonego oraz w Ducha Świętego! Proszę Cię o to dla siebie i dla wszystkich ludzi teraz i zawsze, oraz dla wszystkich celów Tobie miłych».
«Jezu, dawco żywota, zmiłuj się nad nami».
Amen.                                                                                   
† Osculum pacis