piątek, 29 sierpnia 2014







DLACZEGO MNICH
[CZĘŚĆ DRUGA]                                                         


„Głównym obowiązkiem mnichów jest pełnić wśród murów klasztornych pokorną, a zarazem wzniosłą służbę wobec Majestatu Bożego, czy to przez całkowite oddanie się kultowi Bożemu w życiu ukrytym, czy też przez podejmowanie zgodnie z prawem, jakichś dzieł apostolatu lub miłosierdzia chrześcijańskiego” – tak w numerze dziewiątym [9] Dekret Drugiego Soboru Watykańskiego „Perfectae caritatis” - o przystosowanej odnowie życia zakonnego określa legalną definicję zobowiązań, wynikających z konsekracji mniszej. Tak Ojcowie Soboru sformułowali ją, ogłaszając w końcu października 1965 roku, to jest czterdzieści dziewięć /49/ lat temu. Upłynęło niemal pół wieku. To już stara rzecz. Ale zauważmy, że ten sam przedmiot zobowiązania istniał także sto dwadzieścia sześć /126/ lat temu, to jest w roku redakcji: „O świętych ustroniach mniszek” („Dei SS. Ritiri delle Monache) przez św. Wincentego Pallottiego. Nic się nie zmieniło. Dlaczego? Instytucja życia mniszego - jako wypływ Niezmienności Boga - to pewien constans ontyczny i eklezjalny. Nieuchronnie następują zmiany stylów i epok, a monastyczna racja bytu pozostaje jedna i stale ta sama. Widać, jak Panu Bogu zależy na każdym mnichu, skoro Bóg aż tak tę formę życia utrwalił. „Wbiję go jak kołek na miejscu pewnym; i stanie się on tronem chwały dla domu swego ojca” (Iz. 22, 23). Choć ludzie i wielka historia przemilczą Eliakima, Bóg Sam go zna i uznał, nie przeoczy owego dnia, w którym „kołek wbity w miejscu pewnym nie wytrzyma, lecz złamie się i spadnie, a cały ciężar, który na nim wisiał, roztrzaska się. Albowiem Pan powiedział” (Iz. 22, 25). Mnich podtrzymuje i dźwiga świat. Z woli Bożej także każda mniszka wykonuje to zadanie. Jej owoc dojrzewa w tym dziele. Dzień po dniu, minuta po minucie - staje się „mulier fortis” w zjednoczeniu z Ukrzyżowanym. Mękę życia trzeba w Panu wymęczyć do cna i zostać, jak sprasowany owoc. Za Pallottim trzeba zrozumieć, co to znaczy być zaliczonym m.in. w poczet członków Arcybractwa „Męcarzy” i nie pominąć zobowiązań, wynikłych z pierwszej deklaracji. Światu potrzebny jest pokarm na głód. Ma on dość jałowego pokarmu bez treści.                   
Św. Wincenty Pallotti, idąc w ślad za Chrystusem Panem „ofiarowan jest, bo Sam chciał” i wymienia: „chciałbym być pokarmem, napojem, kojącym likworem itd.” – sobą samym, skrytym w Chrystusie: nakarmić, napoić, uleczyć świat itd..
Dalej Sobór określa klasztory mnisze przez porównanie do „rozsadników zbudowania dla ludu chrześcijańskiego”. „Rozsadnik”, patrząc na świat po mniszemu - jest tym, co dotyczy ogrodu. A ogród jest stałą częścią życia mniszego. Tym, co tu jest. Sam rozsadnik jest narzędziem. I więcej: ogrodowym niezbędnikiem. Proste mnisze pojęcie dotyczy tego, co jest do zrobienia w ogrodzie. Pojęcie zmierza do początku kontemplacji. Prowadzi do zastanowienia się nad wagą tej czynności: pierwotnego szczepienia. 
Bez pierwotnego szczepienia ducha chrześcijańskiego nie ma Apostolstwa. Szczepienie ducha jest fundamentalne dla bytu. Głoszenie Słowa nie dokonuje się skąd inąd, ale tylko z najbardziej centralnego punktu Liturgii Świętej: Najświętszej Eucharystii i nie dokonuje się wcale - bez jednoczesnego przepowiadania Słowa w Liturgii Świętej - między chórami mnichów, aniołów i świętych. Głoszenie Słowa, wynika z rdzennie przeżywanej Prawdy Godzin.
Anachoreza mnisza podejmowana jest tylko po to, żeby zabrzmiało Słowem - nieme, mnisze „Evangelium paganorum”. To jest misja.
Bez ukrytej anachorezy kogoś - prezbiter nie jest w stanie głosić Słowa. Bez czyjejś anachorezy - człowiek nie jest w stanie Słowa wziąć do siebie. Anachoreza jest cieniem Słowa. Mnich/mniszka pozostaje w cieniu, aby rozległ się Głos, aby wybrzmiała Córka Głosu. 
Treść konkretnej anachorezy jest różna, przebogata. Jest według hojności miłości - odpowiednio do Majestatu Boga, aby świat mógł przyjąć Słowo i aby zechciał ….. Je łaskawie przyjąć. 
Możność przyjęcia i samo danie posłuchu Słowu to dwa cele, do których dąży każda praca mnisza. Cała anachoreza jest właśnie po to. To nie jest fanaberia mnicha. Pytacie, co to takiego: anachoreza? Pożytki z niej w ogóle nie są przeznaczone dla mnicha! Ilu ludzi tak myśli, że to mnichowi/mniszce do czegoś potrzebne? Pomyłka. To są prace nad owocami z ogrodu na wynos: te owoce są na świat. Mają być: zdrowe, wyselekcjonowane i pewne. Takich domaga się świat. Akty tej samej kenozy, którą przyjął Pan - czynią teraz mnisi w zjednoczeniu z Panem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym. Lecz akty te są ciągle znikomym pyłem, który wniwecz ulata; są deficytowym preparatem leczniczym w stosunku do obecnych potrzeb. Za mało, nie wystarcza. Trzeba by je mnożyć, nieskończenie mnożyć, a nawet potęgować. Nie po to, żeby zasypać nimi świat, ale choć trochę uspokoić, miejscowo znieczulić i okryć nagość. Wszystko hojnie przeznacza się, żeby Lud Boży stale otrzymywał od Pana łaskę wiary i po dokonanym wyborze życia chrześcijańskiego: żył posłuszeństwem wiary. I aby do końca wytrwał. Tu - wszystko obraca się na to, aby tak było. Aby przyjęli Słowo. 
Praca u pierwocin bytów, w największym uniżeniu - praca przed Tronem Przedwiecznego, który zna byty niezrodzone, praca nad duchem ludzkości, która stwarzana jest, która rodzi się i która odradza w Chrzcie świętym, i następnych sakramentach świętych – to najgłębsza istota życia mniszego - spełniana dzień po dniu, w ciemnościach w powołaniu mniszym.
Waga Życia objawia sens nocy. Mnich/Mniszka jest współpracownikiem Stwórcy. Znanym tylko Bogu, bo dusza mnisza jest anima alma et abscondita.




Mnich - jako narzędzie głoszenia Słowa - rodzi się z mnicha. Z mnicha doświadczonego, umocnionego w duchu; takiego, co to potrafi pozyskiwać braci.  
Św. Wincenty Pallotti, urodzony dn. 21 kwietnia 1795 r. w Rzymie w domu pobożnych rodziców Piotra Pawła Melchiora Pallottiego oraz Marii Magdaleny (z domu De Rossi) – miał szczęście mieć kogoś więcej u zarania bytu niż tylko biologicznych rodziców. Trudna sytuacja materialna trzech panien de Rossi pozwoliła tylko jednej z nich wstąpić za klauzurę klasztoru Mniszek Klarysek. Ta jednak, której ta wielka łaska została dana – odpłaciła sowicie pozostałym w świecie siostrom i założonym przez nie rodzinom. Pan Bóg, powołując do istnienia św. Wincentego Pallottiego, wejrzał z miłością na płodną ciszę klasztoru Klarysek, gdzie czuwała u stóp Jego tronu Mniszka Klaryska, z domu: de Rossi, starsza siostra matki Wincentego. Tu dokonało się szczepienie ducha serafickiego - ducha miłości płomiennej, braterskiej. Miną czterdzieści cztery /44/ lata i w roku 1839 św. Wincenty Pallotti Sam powtórzy szczepienie tego ducha, właściwego Serafom, pozostawiając Go jako dziedzictwo Mniszkom Pallotynkom w pra-regule: „O świętych ustroniach mniszek” („Dei SS. Ritiri delle Monache”). Dlatego moment ten należy zatrzymać w kadrze i podkreślić, że duch Mniszek Pallotynek jest duchem serafickim. Kontynuacją pierwszego aktu jest sekwencja zdarzeń. 
    
Św. Wincenty od dzieciństwa – a nawet wcześniej, gdy Jego byt był jedynie w Bożych planach, poprzez pobożność swoich rodziców – związany był z Kościołem Braci Mniejszych Kapucynów p.w. Santa Maria della Concezione, gdzie dane było, żeby mały Cencetto [1] poznawał, jak słodki jest Pan (1 P. 2, 3):
                 

                                    
 Fasada i nawa boczna kościoła p.w. Santa Maria Della Concezione     
                             (via Veneto, Rzym)

             
„Czysto duchowy charakter miały podniety, jakie zawdzięczał kontaktom z Braci Mniejszych Kapucynów pw. Santa Maria della Concezione.       

        
    Chór klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów, przy via Veneto
                                    
Rodzina Pallottich zaliczała się do dobrodziejów klasztoru, przez co w roku 1808 Przewielebni Ojcowie zapewnili Piotrowi Pawłowi Pallottiemu udział w dobrach duchowych klasztoru. Wincenty odwiedzał często ten kościół, tchnący powagą i nastrojem religijnym, gdzie spoczywały relikwie św. Feliksa z Cantalice, kapucyna” [2].
W kościele znajduje się także grób św. Kryspina z Viterbo, kapucyna, kanonizowanego przez Ojca Świętego św. Jana Pawła II dn. 20 czerwca 1982 r.


                                      

Św. Feliks z Cantalice – Pieter Paul Rubens (olej na płótnie)



Grób Św. Feliksa z Cantalice, kapucyna, patrona dzieci

Obraz św. Michała Archanioła, widoczny na prawo od wejścia do kościoła,


              
Św. Archanioł Michał miażdżący Lucyfera – 
Guido Reni ok. 1636 (olej na jedwabiu),
w tradycji  Zakonu Serafickiego
Św. Michał Archanioł, czczony jest jako  Odźwierny Zakonu

„przypominał Wincentemu o walce wyznawców Bożych z potęgami ciemności, a złożone w podziemiach kościelnych, doczesne szczątki zmarłych Braci Kapucynów uświadamiały Mu marność spraw ziemskich. Obcował również z zakonnikami, którzy zaznajamiali Go bliżej z życiem św. Franciszka z Asyżu - Jego Patriarchą, gdyż nosił Jego imię jako trzecie. Naturalnie nabył w tych okolicznościach szczególnej sympatii dla Serafickiego Świętego” [3].


 
                                  Caravaggio – Św. Franciszek na modlitwie –
                                  zakrystia kościoła p.w. Santa Maria della Concezione,
                                                                   Rzym
                                              


                      Francisco de Zurbarán, 1658 – Święty Franciszek z Asyżu
                                            zakapturzony  (olej na płótnie)
                Kto zatrzyma się uczciwie na pragnieniach serca Wincentego - jasno poznaje, że cała rzeczywistość Królestwa  Bożego, którą na Jego oczach budował Zakon Seraficki, składała się na jedyne w swoim rodzaju: rdzenne przeżycie [4], które określiło Jego ideał osobisty [5]:
               „Tym ideałem było życie wg zakonnej Reguły Braci Mniejszych Kapucynów, które poznał  i oceniał z zapałem z okazji pobytu w Santa Maria della Concezione. Widział w nim najwierniejsze naśladowanie życia Ukrzyżowanego Zbawiciela. Któż inny bowiem, jeśli nie Sam Zbawiciel, wypowiedział do bogatego młodzieńca te oto słowa: „Jeżeli chcesz być doskonały - idź, sprzedaj wszystko co posiadasz i rozdaj ubogim, a potem przyjdź i pójdź za mną”? Św. Franciszek z Asyżu był wiernym wykonawcą tych poleceń Chrystusowych. Czyż nie powinien zatem i on, Wincenty, powiększyć grona jego duchowych synów?” [6]

             Wincenty pojmował jasno, że ten Zakon potężnie woła Go głosem Wszystkich Świętych Zakonu Serafickiego. Czuł, że tętno Zakonu płomiennie kipi w Jego  żyłach.            
                   


                        Św. Franciszek z Asyżu na Rydwanie z Ognia, ok. 1536, 
                                  Anonim franciszkański (olej na płótnie)




                    Krypta grobowa w Kościele Braci Mniejszych Kapucynów
                                 p.w. Santa Maria della Concezione w Rzymie
„Do tego zdarzyło się jeszcze, że w owym czasie przebywała dłużej  w rodzinnym domu Pallottich ciotka Wincentego ze strony matki, Mniszka z klasztoru Sióstr Klarysek. Pobyt Jej pozostawał w związku z ówczesnymi wypadkami historycznymi. Albowiem w roku 1810 okupanci francuscy zlikwidowali w Rzymie nieomal wszystkie domy zakonne i wygnali ich członków poza granice kraju. Smutny ten los podzieliła również wspomniana wyżej ciotka Wincentego, zmuszona została szukać schronienia w rodzinie swej siostry. Zakonnica ta wyróżniała się wielką doskonałością cnót i była dla Pallottiego żywym wcieleniem ideału zakonnego w myśl wskazań Serafickiego Świętego. Ona też poznała się szybko na gorącym pragnieniu doskonałości swego siostrzeńca. Pisze o tym, zaprzyjaźniony z domem Pallottich Perelli, w następujących słowach: «Przeto zachęcała ona Wincentego do życia w zjednoczeniu z Panem naszym Jezusem Chrystusem i zawsze odmawiała z Nim wspólne modlitwy. Serce młodego Wincentego czerpało stąd słodki zapał do pomnożenia w sobie ognia miłości Bożej, której żar gorzał już w Jego duszy»”. Pobożna Klaryska przyczyniła się z pewnością do umocnienia w nim powołania zakonnego i to szczególnie w formie reguły franciszkańskiej” [7].

                                         

                  Ordo Sanctae Clarae – współczesna ikonografia

Bratem Mniejszym Kapucynem był Jego pierwszy stały spowiednik [8] (...) wywarł zbawienny wpływ na jego duszę. Wincenty otrzymał od Niego święte zasady, których strzegł gorliwie i wiecznie. Kapłan ten wprawdzie wymagał wiele, ale był jednocześnie pełen miłości  i pomógł Błogosławionemu - jak o tym świadczy zaufany powiernik Wincentego, Virili - do głębokiego, prawdziwie katolickiego zrozumienia Sakramentu Pokuty.” [9]. Posługa ta trwała do chwili śmierci świątobliwego Ojca Kapucyna, gdy Wincenty miał około lat dwanaście.



Konfesjonały w kościele Braci Mniejszych Kapucynów pw. Matki Bożej Niepokalanej w Rzymie, przy via Veneto 
 Z prostotą obserwatorów spróbujmy podążać za Wincentym, który wkracza w wiek rozeznania. Ramię Boga zatrzymuje nas w momencie, kiedy pragnąc całą duszą kapłaństwa, staje wobec wyboru drogi życia: „Niełatwe zdawało się być jednak rozstrzygnięcie problemu, czy zostać ma kapłanem świeckim czy też kapłanem, żyjącym według Reguły Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. 
W związku z tym zagadnieniem przeżywał Wincenty głęboką rozterkę duchową. Najchętniej wybrałby ewangeliczną drogę św. Franciszka z Asyżu, odpowiadającą jego najgłębszym skłonnościom. Podwajał przeto swoją gorliwość modlitewną, prosił innych o wstawiennictwo w modłach do Boga i zasięgał rady wielu doświadczonych osób. Zwrócił się nawet do samego Generała Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów o. Mariana z Alatri, przedkładając Mu swoje gorące życzenia. I chociaż Ojciec Generał rad byłby bez wątpienia zaliczyć Wincentego do grona współbraci swego Zakonu, to jednak z uwagi na słaby stan zdrowia kandydata, odradzał wstąpienie do Zakonu.


                Minister Generalny Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów: o. Mariano
                                                               z Alatri

Podobnie i rodzice Pallottiego z tego samego względu nie przychylali się do zamiarów syna. Lekarz domowy Pallottich zapytany o radę - podzielił pogląd rodziców. Tak przygotowany zamiar oraz towarzyszące mu aspekty przedstawił Pallotti powtórnie spowiednikowi ks. Bernardowi Fazziniemu [10]. Jak sam się bowiem wyraził, słowa jego spowiednika były dlań jakby «głosem proroka Ananiasza». I podobnie jak tamten musiał powiedzieć Saulowi, co mu należy czynić, tak też i ks. Fazzini miał za zadanie oznajmiać Wincentemu Wolę Boga. Ks. Fazzini porozumiał się z Piotrem Pawłem Pallottim i zbadał dokładnie wszystkie okoliczności sprawy. W rezultacie doszedł do przekonania, że Wincenty z racji słabowitego zdrowia nie nadawał się do życia wg twardej Reguły Zakonu Kapucynów. Sądził ponadto, że student Pallotti, rokujący tak świetne nadzieje również i jako kapłan świecki może zdziałać wiele dobrego. Ks. Fazzini zdecydował, że Wincenty zostać ma nie zakonnikiem, lecz kapłanem świeckim. Decyzja ta była dla Wincentego wyrazem Woli Boga. Obrał sobie przeto drogę kapłaństwa świeckiego. Poprzez całe życie nie przestawał jednak żywić tajonej tęsknoty za stanem zakonnym, ze szczególnym wyróżnieniem Reguły Franciszkańskiej, a nie mogąc zostać zakonnikiem rzeczywistym, chciał nim być bodaj z pragnienia” [11].
                    
† Osculum pacis






[1] Oznacza formę zdrobniałą imienia: „Wicuś” w: Ks. Józef Frank SAC „Święty Wincenty Pallotti. Założyciel dzieła Apostolstwa Katolickiego”, t. I, wersja elektroniczna, Bielsko-Biała 2006, s. 23 
[2] 27 kwietnia 1631 r. ciało (wówczas bł.) św. Feliksa z Cantalice zostało przetransportowane z kościoła klasztoru B.M. Kapucynów p.w. Św. Mikołaja (San Niccolò) do klasztoru Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia w Rzymie
[3] Ks. Józef Frank SAC „Święty Wincenty Pallotti. Założyciel dzieła Apostolstwa Katolickiego”, t. I, wersja elektroniczna, Bielsko-Biała 2006, s. 33 
[4] Za śp. ks. Augustynem Urbanem SAC
[5] O. Józef Kentenich „Narzędzie w dłoniach Maryi. Główne aspekty maryjnej duchowości szensztackiej” (1) Apostolicum- Ząbki 2011, Otwock- Świder
[6] Ks. Józef Frank SAC „Święty Wincenty Pallotti. Założyciel dzieła Apostolstwa Katolickiego”, t. I, wersja elektroniczna, Bielsko-Biała 2006, s. 35
[7] Ks. Józef Frank SAC „Święty Wincenty Pallotti. Założyciel dzieła Apostolstwa Katolickiego”, t. I, wersja elektroniczna, Bielsko-Biała 2006, s. 37
[8] Nie wiemy, kto z Ojców Kapucynów był pierwszym Spowiednikiem Wincentego
[9] Op. cit. s., 34
[10] Ówczesnego proboszcza kościoła Santa Cecilia in Trastevere. Wincenty liczył 12 lat, gdy po raz pierwszy skorzystał z Jego pomocy duszpasterskiej i odtąd przez następnych 30 lat, tj. aż do śmierci Fazziniego, która nastąpiła w roku 1837 w: Ks. Józef Frank SAC „Święty Wincenty Pallotti. Założyciel dzieła Apostolstwa Katolickiego”, t. I, wersja elektroniczna, Bielsko-Biała 2006, s. 34 
[11] Op. cit., s. 36 



sobota, 2 sierpnia 2014








ASSUMPTA EST


Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest dla nas świętem patronalnym, a także dniem w którym składamy i ponawiamy w formie prywatnej akt profesji świętej – przez złożenie czterech (4) ślubów świętych: posłuszeństwa, ubóstwa, klauzury duchowej i czystości - składanej  w ręce Matki Najświętszej we Wspólnocie Mniszek Pallotynek w organizacji - w celu powstania klauzury materialnej Kongregacji Mniszek Pallotynek.  
Jesteśmy, tworzącym się zakonem klauzurowym. Zakonem, tworzonym przez Pana Boga z Jego darów – powołań mniszych (klauzurowych), obecnych i rozproszonych w Ludzie Bożym z Jego Nieskończonego Miłosierdzia - według charyzmatu Św. Założyciela Wincentego Pallottiego.     
Pozostajemy pod opieką duchową Kapłanów Pallotynów. 
              
Nie tworzymy i nie będziemy tworzyć instytutu świeckiego. Nie jesteśmy jednym z bezhabitowych zgromadzeń życia apostolskiego. 
Znakami konsekracji mniszej, przewidzianymi Regułą dla Kongregacji Mniszek Pallotynek, są: krzyż profesyjny, święty habit seraficki ze szkaplerzem, płaszcz chórowy, welon monastyczny na pełnym, białym zawiciu i złota obrączka jako znak profesji wieczystej.  
Środowiskiem życia mniszego i ustrojem jest w naszej formie życia jest KLAUZURA (MATERIALNA) PAPIESKA. Mniszki powołane są przez Stworzyciela, aby ŻYĆ ZAWSZE WEWNĄTRZ. Dlatego prowadzą życie klasztorne (ścisłe), ponieważ monastyczne oddzielenie jest niezbędnym środowiskiem skupienia monastycznego i KONIECZNYM ŚRODKIEM ZJEDNOCZENIA.  
Na drodze ukrycia w claustrum świętego ustronia – Mniszki Pallotynki wezwane są, aby ŻYĆ JAWNIE, jak najszerzej promieniować apostolsko; rozprzestrzeniać się, aby szczepić ducha chrześcijańskiego i budować Jedność  (J. 17) - przez KONTEMPLACJĘ APOSTOLSKĄ trafiać do człowieka wprost w serce.



Docierać daleko i bardzo blisko.
Przenikać wszędzie, a szczególnie w najbardziej niedostępne i zamknięte zakątki świata. Dotyczy to nie tylko samych krajów misyjnych, ale stref nieodległych geograficznie: enklaw, rodzin, osób, szkół, uczelni, szpitali, związków, organizacji, rejonów wojny, zamkniętych rejonów ekonomicznych, struktur i organizacji finansowych, struktur gospodarczych, koncernów, zakładów przemysłowych, obozów pracy, korporacji i parlamentów, agend administracji lokalnej.       
Życie mnisze w klauzurze Mniszek Pallotynek nie ma nic wspólnego z izolacjonizmem. Posłuszeństwo nigdy nie jest autarkią.
Życie mnisze jest PEŁNYM OTWARCIEM na potrzeby, złaknionego Miłosierdzia Nieskończonego świata w celu zaspokojenia jego potrzeb, lecz nie mocami zawodnej, ludzkiej zapobiegliwości, ale według tajemniczych planów Boga, z głębin obfitości Jego Nieskończonego Miłosierdzia. 
W ten sposób prawdziwie i organicznie, a nie mechanicznie, powstaje Kongregacja Mniszek Pallotynek - poprzez Wspólnotę Mniszek Pallotynek w organizacji, której byt przejściowy zaniknie - zostanie wchłonięty przez Kongregację, dokładnie w momencie erekcji Kongregacji.
                              
Zgodnie z zasadami ogólnymi prawa kanonicznego: do czasu erekcji Kongregacji Mniszek Pallotynek do Wspólnoty Mniszek w organizacji nie mogą być przyjmowane profeski wieczyste i czasowe innych instytutów życia konsekrowanego. Możliwość ta może zaistnieć - dopiero jako skutek erekcji Kongregacji - gdy przejście z instytutu do instytutu będzie możliwe na zasadach ogólnych prawa kanonicznego. Kościół Święty miłując człowieka, podtrzymuje święte więzy konsekracji i nigdy człowieka nie krzywdzi, a węzła raz dokonanej konsekracji nie może pomijać. Umacnia konsekrowanych na drodze formacji początkowej i permanentnej. Chroni i podtrzymuje słuszną koherencję każdego z istniejących instytutów życia konsekrowanego. 
Kościół NIEUSTANNIE RODZI SIĘ (Ap. J 12, 2). Kościół jest zawsze in statu nascendi, dlatego JEST WIECZNIE MŁODY. To rodzenie się Kościoła staje się przez i dzięki – Tej, która staje dziś wobec universum wszystkich bytów, wobec całego Kosmosu – Wielkiej Matce Boga.





Niewieście, obleczonej w słońce, która objawia, że JEST MATKĄ (Ap. J. 12,1-2). Jak bardzo podoba się Bogu, abyśmy naprawdę wszystkie łaski otrzymywali przez Najświętszą Pannę, Matkę Kościoła - najdoskonalsze ze stworzeń. Każda inna z dróg jest bardziej powikłana, mniej pewna i mniej płodna.
Kongregacja Mniszek Pallotynek jest złożona w Jej Ręce przez zawarty w akcie profesji świętej ślub posłuszeństwa, a jako byt in statu nascendi, postępuje w posłuszeństwie w wierze Bogu Samemu przez posłuszeństwo Jej.    
DUCHOWOŚĆ PALLOTYŃSKA jest duchowością Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego – SPÓJNĄ SYNTEZĄ DUCHOWOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ. 

W opiekuńczych dłoniach Świętego Założyciela Wincentego Pallottiego, włożonych w Dłonie Tej, która miłosiernie raczyła Go zaślubić - znajdują miejsce osoby, rozmiłowane w pielęgnowanym przez Św. Założyciela UNIWERSALNYM DUCHU KOŚCIOŁA ŚWIĘTEGO: BENEDYKTYŃSKIM, KAMEDULSKIM, KARTUZJAŃSKIM, CYSTERSKIM, SERAFICKIM, u Pallottiego specjalnie: KAPUCYŃSKIM i KLARIAŃSKIM; w duchu TRYNITARSKIM, duchu KARMELU BOSEGO; duchu SALEZJAŃSKIM, duchu PASYJNYM - gdyż Św. Założyciel żył miłością Jedności (J. 17) i o budowę Jedności przez całe Swoje Dzieło, w tym tę najlepszą, mniszą cząstkę (Łk. 10, 42b) Dzieła – zabiegał i wciąż żarliwie zabiega. 
W sercu Mniszek Pallotynek nie jest za ciasno (2 Kor. 6,12) - na tak rozległe spektrum ducha Kościoła Powszechnego. Nasze życie mnisze poświęcone jest całopalnej Ofierze, składanej Nieskończonemu Miłosierdziu, aby przez kontemplację apostolską wspierać misję Apostolstwa Katolickiego. To jest nasza winnica. 
Jest wśród nas miejsce dla dziewcząt i kobiet, które mają poczucie tożsamości: serafickiej, klariańskiej, karmelitańskiej, kamedulskiej, kartuzjańskiej, cysterskiej, benedyktyńskiej, trynitarskiej, dominikańskiej, pasyjnej, salezjańskiej – lecz w macierzystych dla danego charyzmatu  Zakonach z różnych powodów nie pozostają. 
Jest w naszym sercu dość miejsca dla dusz - Ofiar. Jest dość miłości dla każdej osoby, w której żywa i trwała jest świadomość łaski powołania mniszego, a „ciemność jej nie ogarnęła” (J. 1, 5).       
W stanie organizacji – czyli do czasu zamknięcia klauzury materialnej – przyjmujemy, posiadające powołanie mnisze w duchu pallotyńskim: dziewczęta i kobiety, nie związane węzłami profesji świętej z jakimkolwiek innym instytutem życia konsekrowanego. Te, które głębiej poznając Boga przez modlitwę kontemplacyjną w warunkach ascezy mniszej, porzuciwszy sekularne nawyki, chcą przez całe życie prowadzić życie mnisze w oparciu o Regułę, pozostawioną przez Św. Założyciela Wincentego Pallottiego. 
Pan Bóg ma Swoje drogi. Jego Ręka nie jest za krótka, by Bóg czegokolwiek nie mógł. Bóg jest Wszechmogący. Bóg jest większy (1 J. 3,20). Silniejszy jest od mocy piekielnych, od tego co jest niezrozumiałe, od ślepoty i od nędzy ludzkiej. Ma On tajemnice. Ma rozległe rejony i wielkie przestrzenie dla wszystkich - z wyjątkiem Jego Jednego – absolutnie zamknięte. Jeden zna  i Jeden zgłębia źródła zapieczętowane (Pnp. 4,12). Ma On przed oczami drogi chwalebne niewypowiedzianym trudem, drogi heroiczne i drogi nieskończenie ukryte.
Bóg nie odrzuca żadnego serca ludzkiego. Nic nie jest w stanie zniweczyć Słowa Boga i Miłości Boga: ani zło, ani błąd, ani grzech, ani słabość ludzka, ani doświadczenia nieudanych prób, krzyżów, walk i doświadczeń. Te - jak widać na przykładach tylu świętych - są drogą wzrostu. Są drogą Boga. To tędy idzie Bóg ukryty. Tu przepala i hartuje On stal. Tu On Sam jest. Wypowiada się przez rzeczywistość. Drogi Jego są zacienionymi tarasami, ukrytymi schodami, którymi przeprowadza Pan człowieka unikalnie, szybciej, bezpieczniej i pod osłoną nocy.         
                                                                                 


         
Oblubieniec Sam sprowadza oblubienice, podczas gdy dusze „przez ukryte schody osłonione” – niemal zupełnie ślepe w tym przechodzeniu - bo jest noc - sukcesywnie postępując w poszukiwaniu, postępują w uciszeniu dusz. Tego skutku nie jest w stanie dokonać nikt z ludzi – tylko Bóg Sam. 
Otrzymanie fundamentalnego daru: uciszenia duszy jest wielkim i zupełnie darmowym Nadmiarem Miłosierdzia. Uciszenie duszy jest zwykle długotrwałą, ogromną pracą, której żaden człowiek nie może wykonać bez uprzedzającej, czystej łaski Boga. To trakt długi jak pas startowy, którym oznacza się w początek lotu.     
                                                 

                                    
 Drogą mniszą jest SKUPIENIE MONASTYCZNE, które nie jest możliwe do osiągnięcia i przeżywania w formie życia, przyjętej w zgromadzeniach kontemplacyjno-czynnych, których zadania są zupełnie inne.                            
Konieczne jest na wstępie odrzucenie mentalności świata, gry jego pozorów i wszelkich względów ludzkich.
Bóg potrzebuje osób WOLNYCH. Bóg kształtuje osobowości i stwarza Osobistości (Personaggi), bo lubi je mieć. Jego trzeba pytać: co zaprawi mnie do modlitwy, co nie pozbawi istotnych dóbr i co ducha nie wyjałowi; co życia nie pozostawi bezpłodnym? 
Zdolność do zachwytu jest cząstką każdej mniszki. Zachwyt konieczny jest, żeby każdego dnia żyć jako KOBIETA NOWA, KOBIETA WOLNA, która potrafi jawnie żyć Pełnią. W klasztorach mniszek kroczy się W ŚWIATŁOŚCI (1 J. 1,7) i obowiązuje JAWNOŚĆ, bo na to jest ustanowiona publiczność monastycznej konsekracji. Nie chowa się światła pod korcem, ale ustawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. (Łk. 8,16). Świecznik to Pełnia Łaski w Duchu Świętym - Duchu Jezusa objawionym w Krzyżu.
Miejcie odwagę św. Wincentego Pallottiego, aby podejmować trudne decyzje wolnych ludzi. Decyzje są cechą dojrzałych osobowości.
                         
Pallotti zajęty był bogomyślnością i ćwiczył się w długomyślności. Tak długo, jak długo nie ma w człowieku fundamentalnej myśli o Bogu, jak długo ustala się sądy o innych – i to wyczerpuje całe życie wewnętrzne osoby - to jest gruba pomyłka. Do długomyślności zaprawia się przez zaczynanie od krótkiej modlitwy np. dziesięciu minut, świadomego kwadransa, a ta stopniowo (organicznie) staje się coraz bardziej płynna, samoistna, niezależna od człowieka i zupełnie pochłania.
Św. Wincenty właśnie tak, aż tak - skupiał się wewnętrznie. Jego skupienie wewnętrzne było symptomatyczne od dzieciństwa, właściwie od święceń subdiakonatu utrzymywało się na poziomie skupienia monastycznego, a z czasem ustaliło się na poziomie właściwym Mnichom Kamedułom. Gdy św. Wincenty mówił o modlitwie - wtedy żył W STANIE MODLITWY NIEUSTANNEJ. Nie wolno zamieniać daru Boga na inne jakości. 
Są rzeczy ważne, ważniejsze i najważniejsze. Jeśli nie ma HIERARCHII WARTOŚCI – nie ma FUNDAMENTU. Trzeba go wykopać.                                  
Pallotti prosił Swego Jedynego Pana, Jezusa: „Destrue me Domine et pone te!” (Zniszcz mnie Panie i postaw Siebie! [w to miejsce]). Pozwólcie Panu się zburzyć, aby Was wzniósł tak, jak Sam chce. 
Pan nie marnuje istnień ludzkich. Nie tworzy nikogo niepotrzebnie. Tych, których obdarza duchem modlitwy - chce mieć ORANTAMI. Być orantem, nie znaczy mniej, niż być oraczem. Popatrzcie na powołanie Mojżesza i poczujcie siłę oporu tych sznurów, na których wiódł uparty Lud o twardym karku.   Gdzie jest modlitwa mnicha, tam spełnia się WZNIOSŁA OFIARA CHWAŁY. To CZYSTY DAR ABLA. To  UMIŁOWANIE PANA. OD CZYSTEJ OFIARY ZALEŻY WYLEW MIŁOSIERDZIA BOŻEGO. TEN ZBAWIA. Trzeba pytać: jak czysta powinna być ta krew, która ma być wylana za narody? Czy moja krew jest taka? Dla jednego aktu czystej miłości, Pan Bóg gotów jest ponowić akt stwórczy. Czy znajdzie czystą miłość, gdy przyjdzie? Tylko wtedy, gdy miłość mniszki będzie perlista i świeża, jak poranna łza i śmiech dziecka. „Jeśli nie staniecie się jako dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego” (Mt. 18,3). „Beze Mnie nic uczynić nie możecie” (J. 15,5). 
Racją Boga jest zbawienie wszystkich. Nikt nie jest wykluczony w Jego Planie Zbawienia. Każdy jest wezwany i każdy jest powołany DO NIEBA  - to jest do Boga Swego. Według swego gatunku, rodzaju i daru: z istoty powołania.  I to dzieło realizuje w człowieku Sam Bóg, Miłość Nieskończona.             
Wynalazek Miłosierdzia Nieskończonego to opcja na zniszczenie zła i każdej formy wykluczenia – OPCJA NA NIESKOŃCZONE PRZYJĘCIE. Pan Bóg nie rezygnuje z Życia, które dał. Czeka na powrót. Czeka by dać Życie. Czasem na dziecko czeka się bardzo długo. OJCIEC NIEBIESKI PRZYJMUJE. ON WIE (Ap. J 7,13-14). TRÓJCA PRZENAJŚWIĘTSZA KONSEKRUJE. Tym bardziej i tym silniej wyciska znamię Trójcy Świętej w osobie ludzkiej, im głębsza była rana miłości. PAN WIE WSZYSTKO (Jr. 15,15, Ap. J  7, 13-14). „Zawsze wszystko dzięki Jego woli istniało i zostało stworzone” (Ap. J 4, 11). „Beze Mnie nic uczynić nie możecie” (Mt.18,3).
Matka Najświętsza, która po niewypowiedzianych ciemnościach nocy staje w tym dniu – obleczona w słońce – oto Znak Wielki:


  
Matka Nieskończonego Miłosierdzia okazuje, że jest Córką Boga, która stoi na szczycie i Przewodniczy mniszej hierarchii.



Jest Tą, która przyjmuje jako Naczynie Poważne akty kultu Bożego wolnych osób i oddaje je Samemu Bogu.




Córki Królewskie, Jej druhny oddane Bogu przez Matkę Boga - są Boga.





Pan Bóg przez Akt Miłosierdzia Nieskończonego odnawia akt stwórczy i Bóg Sam konsekruje.



Racja konsekracji to NAŚLADOWANIE CHRYSTUSA.
Wszystko tu oparte jest na EWANGELII, KTÓRĄ JEST JEZUS PAN.
Pokarm i Napój to On Sam.         

„1. Punkt 22 adhortacji „Vita Consecrata” nosi tytuł: „Konsekrowani jak Chrystus dla Królestwa Bożego”. Uświadamia on nam, że „życie konsekrowane naśladuje wiernie i ustawicznie uprzytamnia w Kościele formę życia, jaką Jezusnajdoskonalszy konsekrowany i misjonarz Ojca w Jego Królestwieobrał dla siebie i wskazał uczniom, którzy szli za Nim” (tamże).                               
Naśladowanie Jezusa to nie jest przywilej życia konsekrowanego. To jest powołanie wszystkich uczniów Jezusa. Jednak jest w życiu Chrystusa coś, do czego powołani są tylko niektórzy. Jest w nim pewien aspekt, który nie jest do naśladowania przez wszystkich. Jezus nie wybrał ani życia w małżeństwie, ani standardu bogactwa materialnego, ani niezależności od nikogo. Wybierając życie w dziewictwie, radykalnym ubóstwie i doskonałym posłuszeństwie, wskazał na pewien styl życia, który powinien stać się stylem życia tych, którzy zostali do niego wezwani.                    
Nasze naśladowanie Chrystusa to świadome wejście na drogę naśladowania Jezusa w tym, co nie tylko dla świata, ale i dla większości uczniów Jezusa jest niezrozumiałe i nie do zaakceptowania jako osobista droga.
2. Dzięki profesji rad ewangelicznych – mówi Adhortacja apostolska – charakterystyczne przymioty Jezusadziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwostają się w pewien swoisty i trwały sposób «widzialne» w świecie” (VC 10). Życie konsekrowane to ubogacenie konsekrowanego życia Jezusa. „Życie konsekrowane głęboko zakorzenione w przykładzie i w nauczaniu Chrystusa Pana” (VC 1), nie jest li tylko postulatem. W ciągu stuleci – jak stwierdza Adhortacja -  nigdy nie zabrakło ludzi, którzy (…) wybrali drogę specyficznego naśladowania Chrystusa” (VC 1).”           

Mówiąc o naszej pallotyńskiej drodze do konsekracji publicznej, uroczystej, wiodącej przez – konsekrację, obecnie opartą na prywatnych ślubach prostych, (co do treści zobowiązania równych zobowiązaniom mniszek klauzurowych o profesji solemnej) na podstawie Reguły Mniszek Pallotynek, rozważamy dziś O ISTOCIE KONSEKRACJI. Wpatrujemy się w CHRYSTUSA PANA  jako PIERWSZEGO MNICHA  – wzór każdej konsekracji monastycznej.     



4. Życie konsekrowane Jezusa to najgłębsza racja i uzasadnienie każdego życia konsekrowanego. Nie ma życia konsekrowanego poza konsekracją Jezusa. Jezus jest pierwszym konsekrowanym, tym, który się poświęcił, aby spełnić wolę Ojca i zbawić świat.                                    
Dla osoby konsekrowanej nie ma ważniejszej sprawy niż iść za Nim i Go naśladować. Towarzyszyć Mu wszędzie, jak oblubienica towarzyszy Oblubieńcowi. Stać się z Nim jednym Ciałem, tzn. zjednoczyć się z Nim aż do swego rodzaju utożsamienia.
5. To pójście za Chrystusem, radykalne i absolutne jest czymś bardziej zasadniczym niż opuszczenie wszystkiego. Bez tego pójścia wyrzeczenie nie ma charakteru religijnego. To podkreślają już święci: Hieronim, Jan Chryzostom, Tomasz z Akwinu. Św. Bernard przyznaje, że Apostołowie opuścili wszystko, ale po to, aby pójść za Jezusem obecnym w ciele. To akcentuje też Sobór Watykański II. Wskazuje on na życie Jezusa ukazane w Ewangelii jako kryterium odnowy życia konsekrowanego. «Ostateczną normą życia zakonnego – głosi – jest naśladowanie Chrystusa, ukazane w Ewangelii.» (DZ 2).             
6. To samo w nowy sposób obwieszcza adhortacja „Vita Consecrata”. Słowo Ojca Niebieskiego, wypowiedziane na Górze Przemienienia, traktuje ona jako szczególne wezwanie do życia konsekrowanego. «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» (VC 16). To wezwanie Ojca, skierowane do człowieka, aby ten słuchał Chrystusa i poddał Mu całą swoją egzystencję. Jest to wezwanie do odzwierciedlenia w sobie tajemnicy Wcielonego Słowa jako Alfy  i Omegi świata (por. tamże).
7. Osoba konsekrowana czyni Chrystusa sensem swojego życia i jak najbardziej podstawowym modelem. Dlatego tym bardziej jesteśmy osobami konsekrowanymi, im bardziej, im radykalniej jesteśmy Chrystusowi. Stopień naszej konsekracji zależy od stopnia tego związku. Nasza konsekracja nie ma nic z dążenia do abstrakcyjnej doskonałości bez związku z Bóstwem  i Człowieczeństwem Jezusa.
8. Życie konsekrowane to powołanie człowieka do szczególnego przebywania z Jezusem, do skupienia na Nim całej swojej egzystencji, także na płaszczyźnie emocjonalnej. To wejście z Nim w szczególną zażyłość, zaufanie Mu bez reszty, złożenie Mu całkowitego daru z siebie i upodobnienie się do Niego. To obrazowanie Boga Niewidzialnego możliwie takie, jakiego wzór daje Jezus. To pokazywanie, że Wcielony Syn Boży jest eschatologicznym celem, ku któremu wszystko zmierza, światłem, przy którym wszystko blednie, pięknem, które jedynie może zaspokoić ludzkie pragnienia (por. VC 16).”

10. To naśladowanie Jezusa przez nas traktuje św. Wincenty jako wielka sprawę i wielką pracę.«Powinniśmy – pisze w Regule Fundamentalnej - z wytężeniem wszystkich sił wybudować w sobie duchowy gmach cnót, które wykonywał Pan nasz Jezus Chrystus” (Reg. 7). Tak bardzo Mu na tym zależy, że jeszcze na łożu śmierci prosi swoich współbraci: «Naśladujcie Jezusa Chrystusa» (Hettenkoffer, Historia PSM). 
11. Pallotti mówiąc o naśladowaniu Jezusa nie ma na myśli tylko tego naśladowania, które obowiązuje wszystkich chrześcijan. W Zjednoczeniu, a zwłaszcza w Stowarzyszeniu, chodzi o naśladowanie szczególne. «Jeżeli wszyscy chrześcijanie – zauważa nasz Ojciec Założyciel – są zobowiązani do naśladowania Jezusa Chrystusa, to tym bardziej my, dla których życie Jezusa Chrystusa jest fundamentalną regułą.» To samo «tym bardziej» znaczy, że mamy szczególny tytuł naśladowania Jezusa. I to nie tylko ten tytuł, jaki mają wszystkie osoby konsekrowane, to także tytuł, mający swe źródło w charyzmacie, który przywiązuje najwyższą uwagę do tego momentu. Jako Pallotyni powinniśmy naśladować Jezusa lepiej niż inni. Mało, powinniśmy stać się dla innych jakby nauczycielami tego naśladowania. Mało, powinniśmy się starać, aby życie Jezusa Chrystusa stawało się coraz bardziej modelem życia dla całego rodzaju ludzkiego. Rolę naśladowania Jezusa w naszym życiu najlepiej scharakteryzował św. Wincenty Pallotti w jednym ze swoich listów, gdy pisał: „Pamiętajmy, powinniśmy być mistrzami w naśladowaniu naszego Pana Jezusa Chrystusa” (Lett. 739)
12. Moje naśladowanie Jezusa? U Pallottiego idea radykalnego naśladowania Jezusa powstała przed święceniami kapłańskimi. Postanowił wtedy czynić wszystko tak, jakby na Jego miejscu czynił Jezus (Postanowienia i dążenia 1). «Życie Jezusa Chrystusa – modli się Święty – niech będzie moim rozmyślaniem, moim studium i chwałą Kościoła we mnie” (tamże 270).» «Modlę się do Boga – wyznaje – aby mnie uczynił bardzo podobnym do naszego Pana Jezusa Chrystusa» (tamże 212).                                                                                       
13. A ja? Czy w modlitwie mojej jest wołanie: «Mój Jezu, świętością i doskonałością Twojego Najświętszego życia zniszcz wszystkie niedoskonałości mojego życia, a Twoje Najświętsze Życie niech będzie moim życiem»? W jakim stopniu modlitwa św. Wincentego Pallottiego jest moją modlitwą? W jakim stopniu Jego pragnienie jest moim? W jakim stopniu wierzę w możliwość przekształcenia swojego życia w życie Jezusa?  
Jeżeli w to wierzę, jeżeli daję dowody tej wierze, to mogę być pewien, że Jezus – jak zapewnia Sam Pallotti - «zburzy moje życie i będzie w nim prowadził swoje życie» (OOCC III 37, Racc. 219; Reg. 81-82).     
14. Moje naśladowanie Chrystusa to nie tylko wielkie pragnienie, modlitwa i dobra wola. To także poznawanie Jezusa, coraz głębsze, coraz bardziej wewnętrzne. To wnikanie w Jego ducha, Jego myślenie i intencje. 
Co pewien czas powinienem sprawdzać, ile jest we mnie Jezusa. Na ile On rośnie, a ja się umniejszam? Jeżeli «wszyscy chrześcijanie powinni wstępować w ślady Chrystusa»(OOCC III, 35), jeżeli naśladowanie Chrystusa to „istota życia chrześcijańskiego” (Lett. 1215), to powinienem sprawdzać, czy w ogóle jestem stanie proponować naśladowanie Chrystusa innym, skoro sam na ten temat o sobie niewiele mogę powiedzieć, skoro sam nie wiem, czy naśladuję czy naśladuję Chrystusa czy nie, skoro nie mam przekonania czy potrafiłbym tego nauczać innych, a więc czy moje naśladowanie Chrystusa jest mistrzowskie. Tylko bowiem takie naśladowanie jest wyrazem autentycznego przeżywania konsekracji.”  
[W opracowaniu wykorzystano fragmenty konferencji: „Wzór ojej  konsekracji: konsekracja Jezusa”, wygłoszonej w Dniu Skupienia listopadzie w roku 1996 przez śp. Ks. dra Romana Foryckiego SAC]         
        
† Osculum pacis