DLACZEGO MNICH?
[CZĘŚĆ TRZECIA]
Pan Bóg stopniowo kształtował w Pallottim formę życia. Dotąd w literaturze pallotyńskiej nie podjęto opisu tej formy jako „mniszej”. Nie badano systematycznie Jego doświadczenia z tej perspektywy. Istnienie braku w tym zakresie, dopuszcza możliwość aktualnego określenia obserwowanego fenomenu. Wypada stan faktyczny zbadać i opisać.
Mnisza forma życia Pallottiego powstawała organicznie na styku ogromnej - z punktu widzenia jednej osoby, kapłana - liczby: zakonów, zgromadzeń, arcybractw, szkaplerzy i osób fizycznych, z którymi był istotnie, osobowo i w sposób, podlegający weryfikacji na podstawie świadectw ustnych, i dokumentów - związany poprzez konkretne akty zjednoczenia: członkostwo, profesje tercjarskie, agregacje, udział w dobrach duchowych i zasługach na zasadzie wzajemności oraz przez śluby prywatne.
Mnisza forma życia Pallottiego powstawała organicznie na styku ogromnej - z punktu widzenia jednej osoby, kapłana - liczby: zakonów, zgromadzeń, arcybractw, szkaplerzy i osób fizycznych, z którymi był istotnie, osobowo i w sposób, podlegający weryfikacji na podstawie świadectw ustnych, i dokumentów - związany poprzez konkretne akty zjednoczenia: członkostwo, profesje tercjarskie, agregacje, udział w dobrach duchowych i zasługach na zasadzie wzajemności oraz przez śluby prywatne.
Forma życia, kształtowana w pracy wewnętrznej i utrwalana przez Świętego Założyciela w duchu wielkiej cierpliwości - w zjednoczeniu z dziesiątkami struktur zakonnych, w tym mniszych - zasadniczo tworzona była nadrzędnie przez Samego Boga - niezależnie od struktur i ponad strukturami. Zauważmy, Założyciel czynił to w związku z dziesiątkami struktur, lecz przecież mnożonymi przez nieskończoności nieskończoności! W jaki sposób? Przez odnoszenie ich do Boga, na mocy stale ponawianych aktów wewnętrznych, kierowanych w Bogu ku nieskończonym nieskończonościom osób, które kiedykolwiek: były, są i będą.
I nawet dziś, pytając kogokolwiek z doświadczonych w praktyce życia mniszego formatorów: „Czy można to teraz powtórzyć?”, słyszymy znamienne: „Tego nie można zrobić”.
Jak więc mógł to zrobić w czasie swego życia (!) Św. Wincenty Pallotti? Dlaczego Pan Bóg darzył tego „największego nędzarza, jacy kiedykolwiek byli, są i będą” [jak mianował siebie samego w osobistym, żarliwym przyjmowaniu uniżenia (Łk. 1, 48; Flp. 2, 6-8)] – tak wielką miarą Błogosławieństwa? Dlaczego w tych wystąpieniach pomimo i wbrew okolicznościom zewnętrznym – Bóg był z Nim? Dlaczego Bóg, poddając Mu tak ubogą w sensie zewnętrznym (Łk. 2, 7 in fine) metodę wykonawstwa budowy (odbudowy) Zjednoczenia (Ag. 2, 4b) – był w Założycielu jako narzędziu – Sprawcą, bo czynił i ponawiał akty stwórcze, w odpowiedzi - jak widzimy - na wykonywane przez Pallottiego akty ubóstwa?
To, co lokalnie było niezrozumiałe, ba trudne, a nawet wprost niemożliwe do przeprowadzenia w obrębie struktur – było jak najbardziej pozytywnie realizowane - co do treści, przez Boga Samego. Jak? Ponad strukturami - w przestrzeni ich Zjednoczenia (J. 17, 21). Było realizowane w istocie rzeczy, w samym duchu (1 J. 5, 8). Bóg ma do tego prawo. Bóg nie podlega zakazom. Bóg przekracza skończoność bytów stworzonych. Bóg ma więcej niż rozdał.
Św. Założyciel, biorąc za punkt oparcia najwyższe uniżenie i całkowitą ufność, położoną w Miłosierdziu Nieskończonym (Ef. 3, 20) – jasno pojmował tajemnicę absolutnej Wszechmocy Boga (Łk. 1, 37), związanej z takim umiłowaniem wolności człowieka (Ga. 5, 1; 5, 13), który może żyć w obfitości Błogosławieństwem Bożym (Mt. 5), w konkrecie danej mu przez Stwórcę autonomii doczesności. Człowiek może żyć Pełnią (J. 17, 10), może żyć bez lęku (Ap. 1, 17), oderwany od siebie (J. 17, 13) wydoskonalony w Miłości (1J. 4, 18) – i tak stawać się narzędziem głoszenia Nieskończonej Chwały Bożej, przy własnej nieskończonej słabości (2 Kor. 4, 6). Na mocy prawa Przymierza: Boskie akty są widomymi tu i teraz cząstkami Bożej Chwały, którą człowiek - narzędzie objawia z Woli Boga jako syn w Synu (J. 17, 21) - sam Jej jednak sobie nie udzielając.
Duch ludzki zdolny jest do równoczesnej aktywności na wielu różnych poziomach. Uzdalnia osobę do wielopłaszczyznowego i całkowicie oddanego danemu dziełu uczestnictwa w aktualnej rzeczywistości, którą przenika i obejmuje. Duch ludzki w poszczególnych aktach, wykazuje tę możność, stosownie do właściwości, jakie Stwórca przeznacza każdej, noszącej Jego podobieństwo osobie ludzkiej.
Fenomen autonomii doczesności, scharakteryzowanej jako: „słuszna autonomia doczesności, która niesie w sobie otwarcie stworzenia na królestwo i na tę władzę: władzę poddawania Ojcu wszystkiego tak, aby Bóg był wszystkim we wszystkich” [1] - czyni w Bogu możliwym poznanie wielości torów aktu ducha ludzkiego, które sprowadzone przez porównanie do modelowego obrazu, stanowią jak gdyby wielopasmowe torowisko ruchu, zbudowane z wielości lotów ducha albo hymnodię, skonstruowaną z tonów, wygranych w toku poszczególnych aktów.
Ta autonomia doczesności, jakże wyraźnie zaznaczyła się w życiu Świętego Założyciela, kreśląc przed nami wyraźną cezurę między tym, co dane Mu było z Woli Boga zrealizować, a tym czego Św. Wincenty nie mógł zrealizować, lecz co w duchu pielęgnowania świętych pragnień, wykonywał w życiu ukrytym do końca z wielkim radykalizmem, na podstawie aktów posłuszeństwa.
W perspektywie Boga Miłości Nieskończonej fenomen autonomii doczesności objawia się – nie tylko przez dzieła uwieńczone doczesnym spełnieniem, lecz także jako opera niezmaterializowane w doczesności, lecz dokonane poza zakresem człowieczeństwa - na mocy aktów Samego Boga.
Fenomeny Jego Nieskończonej Chwały, które są atrybutami Jego Nieskończonego Imperium – to quasi-liczba: nieskończona autonomicznych rzeczywistości.
Każda z rzeczywistości w Bogu Nieskończonym jest określona tym, co stanowi każdy akt Boga - Trójcy Przenajświętszej, wypływający z Jego Woli i współistniejący z autonomią ludzkich pragnień.
Każda z rzeczywistości w Bogu Nieskończonym jest określona tym, co stanowi każdy akt Boga - Trójcy Przenajświętszej, wypływający z Jego Woli i współistniejący z autonomią ludzkich pragnień.
Z przymiotu Nieskończoności Boga wypływa fenomen udziału osoby ludzkiej (wszczepionej w Boga) w nieskończonych rzeczywistościach Trójcy.
Udział możliwy jest dzięki Łasce Boga i woli osoby, całkowicie poddanej Woli Boga (tożsamej z Istotą Boga) przez wierne podtrzymywanie świętych pragnień oraz akty, wykonywane w duchu wypełnienia Bożych pragnień, w stanie zjednoczenia woli.
Bóg istnieje poza czasem, stąd wszelkie byty są w Nim aktualne, istnieją w Nim jako to, co Sam zrealizował i co oznacza byt w Nim zaktualizowany - nawet jeśli w ludzkiej doczesności byty te kwalifikuje się jako możnościowe (tj. potencjalne, przyszłe warunkowe, wątpliwe).
Z drugiej strony byty te stanowią to, co zostało wykonane przez istotę ludzką przez trwanie w duchu świętych pragnień, w nadziei aktualizacji bytów możnościowych i oczekiwanych w Bogu Miłości Nieskończonej. Ten wymiar skutków poszczególnych aktów, stawia nas w pewnej perspektywie Sądu Ostatecznego.
Z drugiej strony byty te stanowią to, co zostało wykonane przez istotę ludzką przez trwanie w duchu świętych pragnień, w nadziei aktualizacji bytów możnościowych i oczekiwanych w Bogu Miłości Nieskończonej. Ten wymiar skutków poszczególnych aktów, stawia nas w pewnej perspektywie Sądu Ostatecznego.
Sam Bóg tworzył i utrwalał ten mniszy, pallottiański [2] charyzmat powoli, niczym Garncarz przy kole (Jer. 18, 4-6), lepiący Swe wybrane naczynie. Stopniowość i ciągłość urabiania tej nad wyraz delikatnej substancji do właściwej formy życia w samym kapłanie Wincentym, uzewnętrzniona w Jego osobistej, świętej historii życia - odpowiada rodzajom i natężeniu środków ascetycznych, które podejmuje się na tej drodze. Stąd organiczność kształtowania bytu odpowiada stopniowości kroczenia za Panem i nasyconej Pokojem Chrystusa (J. 21, 19; 21) sukcesywności w postępie, w naśladowaniu Zbawiciela, na znanych teologii duchowości trzech (3) drogach: oczyszczającej, oświecającej i jednoczącej. Postępujemy w naśladowaniu Chrystusa - w Pokoju, bo zawsze pozostaje Pan z nami, my zaś: „Zawsze jesteśmy razem”.
Pan był Pauper. To był Wybór Boga. Nie hipotetycznie, nie teoretycznie, ale w Najświętszym Człowieczeństwie - od początku do końca. To ciągłe akty Najwyższego Ubóstwa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana, które spełnia On w Swoich wybranych. Taka jest ich moc. Skłania się Bóg Trójjedyny ku ponawianiu aktów stwórczych, gdy Jego Najświętsze Ubóstwo odbija się w narzędziach ubogich. Prawdziwie ubogich, bo Pan był Pauper.
To, że maksymalizm Wincentego w czynieniu odbudowy Zjednoczenia przez przynależność do tak wielkiej liczby struktur – wydaje się dziś formalnie niemożliwy do praktycznej realizacji - trzeba poczuć. I powiedzmy to jasno: do bólu poczuć. Inaczej, … nic się z Pallottiego nie zrozumie.
Ścisłość struktur i obserwancji zakonnej, rygoryza życia duchowieństwa - właściwa dla czasu życia Św. Założyciela - wyznaczały inną miarę granic postępowania, niż ta, którą stosuje się w Trzecim Tysiącleciu.
Zatem, jak było to możliwe u Pallottiego? Czymś kapitalnym jest nagle obudzić się w zrozumieniu: Bóg pobłogosławił kapłanowi Wincentemu w takiej mierze! Pobłogosławił! Bez Błogosławieństwa Ojca Przedwiecznego nic nie ma! Wszystko jest wtedy i tylko wtedy, gdy Ojciec Niebieski błogosławi. Cieszy naprawdę tylko to, czym Ojciec Niebieski … zaskakuje! Tu jest perlista i trwała Radość! A momenty dawanych nam tu, na ziemi Ojcowskich rewelacji - są zapowiedzią oczekiwanego widzenia uszczęśliwiającego /visio beatifica/. Gdy Błogosławieństwo Ojca dotyka Ubóstwa (Łk. 1, 48) – objawia się wyłączna Chwała Jego Imienia. Tę widoczną z bliska Rękę Ojca Niebieskiego trzeba w uniżeniu uczcić (Wj. 20, 12). Potem w uniżeniu prosić, aby On przez nas – jako czynne kanały łaski - raczył Ludzkości błogosławić. Bo czy my chcemy błogosławić? Czy mamy Miłość, aby błogosławić (1 Kor. 13)? Czy my chcemy promieniować Miłością Nieskończoną? Aby raczył sprawić Ojciec Nasz, żeby ręce nasze nie były uschłe, ale zawsze gotowe do błogosławieństwa, zgodnie z posiadaną łaską stanu i w porządku hierarchii stanowej, a nie w jej zaprzeczeniu: idolatrycznym odwracaniu porządku stworzenia (Pwt. 6), którym zły nieudolnie usiłuje kpić z Boga Trójjedynego. Aby nigdzie nie zabrakło Miłości. Aby Miłość w żadnej studni nie wyczerpała się i nie stała cieczą gorzką, i zatrutą. Aby ostatecznie człowiek nie runął w Otchłań z własnego wyboru. Bo do Piekła idą tylko ochotnicy. Wieczność. Bóg nie zmusza do wyboru Piekła. Wieczność. Na zawsze. Bóg jest. Jest Miłosierdziem Nieskończonym.
Weźmy obie nici wykonywania aktów: Ubóstwo i Błogosławieństwo. Poddajmy je teraz bacznemu oglądowi – ale patrząc poprzez wydarzenia życia Świętego Założyciela, aby rzeczywiście coś z głębi itinerarium św. Wincentego Pallottiego - wewnętrznie zrozumieć. I zechciejmy pozwolić, żeby św. Wincenty był tu, w tych miejscach formatorem wewnętrznym. Św. Wincenty Pallotti od dzieciństwa kroczył kapucyńskim szlakiem. Zakon Braci Mniejszych Kapucynów (Ordo Fratrum Minorum Cappuccinorum) był dla Wincentego Pallottiego źródłem. Tu, jak w punctum initium zaczęło się Jego życie z Boga i poważne, dziecięce naśladowanie Chrystusa (Sequela di Christo). Trzeba nam tym szlakiem ponownie za Pallottim przejść, bo inaczej nie da się wcale zrozumieć Pallottiego. Trzeba doświadczyć Jego rdzennego przeżycia ducha Zakonu Kapucyńskiego. A dalej, w miarę posuwania się za Świętym Założycielem kapucyńskim szlakiem - trzeba prawdziwej internalizacji tego ducha.
I nie chodzi tu o nabycie jakiegoś pensum wiedzy z zakresu Historii Kościoła ani o akademicką znajomość teologii duchowości serafickiej. Fasada nie czyni budynku. Istotny jest duch. Żeby poznać Św. Założyciela Wincentego Pallottiego - serdecznie [cordialmente] - trzeba kategorycznie odrzucić mądrość ziemską, zmysłową, szatańską (Jk. 3, 15) i marznąc o świcie w chórze zakonnym, dzień po dniu, błagać Pana na kolanach o Mądrość (Jk. 3, 13; 17 n.) – która zaprowadza Jedność (1 Kor. 1, 17) – sercem poznać ducha Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów i tego ducha mieć. Tego ducha serafickiego, to jest ducha miłości płomiennej, powszechnej, braterskiej, który jest darem Boga Samego. Ducha - który pali się w dwóch świecznikach i który przenika dwa drzewa oliwne, co stoją przed Panem ziemi (Ap. 11, 4), to jest świętego Ojca Franciszka Serafickiego i świętą Matkę Klarę z Asyżu [3] - przyjąć tego ducha przez Zjednoczenie. W tym duchu zjednoczyć się prawdziwie z Braćmi i Siostrami Zakonu Serafickiego, a więc przyjąć ducha braterstwa, uznać w sobie tego ducha i być uznanym w tymże duchu za swego, to jest za: Brata i Siostrę w Panu, gdyż jest to Duch Pański. Przez Serce Pana pogrążone w Męce (J. 17) - spójrzmy, jakie były początki tego pallotyńskiego Źródła: Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów.
Patriarcha, Święty Ojciec Franciszek nawrócił się do Pana i z polecenia Pańskiego ustalił Zakon Seraficki jako Jedność. Grzech Jedność Zakonu złamał. Zakon Kapucyński powstał W CELU ZJEDNOCZENIA licznych, franciszkańskich grup obserwanckich oraz konwentualnych w ramach tzw. reformy kapucyńskiej. Papież Leon X na mocy Konstytucji apostolskiej „Ite vos”, ogłoszonej dn. 29 maja 1517 r. – zamierzał dokonać zjednoczenia, podzielonego Zakonu franciszkańskiego [rozłamy doprowadziły już do wyodrębnienia: martynianów, amadeitów, koletanów, klarenów, gwadelupeńczyków, nazwanych także „od Świętej Ewangelii”, „kapturowymi”, „bosymi”] – pozostało to jednak pobożnym życzeniem Ojca Świętego. Duch Pański pobudził wtedy Brata Mateusza z Bascio, marchijskiego obserwanta, który właśnie w celu przeprowadzenia reformy, zgodnej z intencją papieską - udał się do Papieża, aby prosić Go o pozwolenie, na taki sposób życia. Otrzymał pozwolenie ustne. Kronikarz Brat Bernardyn z Colpetrazzo zanotował, że początki Zakonu Kapucyńskiego przypadają na lata 1528-1533, ponieważ właśnie wtedy został ukazany światu: habit seraficki, życie, pokora, wzgarda świata i prawdziwa kontemplacja, którą posiadał św. Ojciec Franciszek i Jego Towarzysze [4]. Ustały sprzeciwy oponentów i w roku 1608 papież Paweł V uznał za konieczne ogłoszenie Konstytucji „Ecclesiae militantis”, w której uroczyście potwierdził, że Kapucyni są „prawdziwymi Braćmi Mniejszymi i również synami św. Franciszka”.
Bracia Mniejsi Kapucyni NIGDY NIE BYLI MNICHAMI. Św. Wincenty Pallotti zaczyna jako dziecko kroczyć Ich śladem za Zbawicielem. Tu pod okiem mężów Bożych chłonie Majestat Boga. Tu uczy się kultu Bożego. Pierwszy Zakon wychowuje Go jak beniaminka. Zakon szczepi temu dziecku to, co w Nim się praktykuje: Mniejszość (Minoritas); życie w Braterstwie (Fraternitas) we Wspólnocie z Panem jako Bratem, Zbawicielem i Mistrzem; modlitwę kontemplacyjną w duchu św. Ojca Franciszka Serafickiego. Cencetto uczy się czci dla Pana, ukrytego w Sanctissimum. Przez powagę głoszenia Ewangelii Świętej przez Braci Mniejszych, uczy się przed Panem ze czcią klękać. Nie byle jak, ale tak, jak mąż Boży winien klękać przed Panem Panów i Królem Królów (Ap. 19, 16); przed po Trzykroć Świętym Panem Zastępów – Panem Serafickim (Iz. 6,3). Reguła jest w stanie wychować człowieka. Reguła sumiennie zachowywana przez zakonników, prawdziwie staje się publicznym świadectwem (testimonium).
Jawna, publiczna obserwa mocnej, męskiej Wspólnoty karmi Słodyczą Pana i bezpośrednio nasyca ducha tego dziecka. Kiedy w kościele przy via Veneto w Rzymie, Cencetto słyszy miarowy męski pogłos wypowiadanej z głębi, przez Braci zebranych w chórze, inwokacji: „Wielbimy Cię…., Najświętszy Panie Jezu Chryste…., tu i we wszystkich kościołach Twoich, które są na całym świecie i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył” – odtąd Wincenty … całym sobą słucha. To dziecko … całym sobą słucha, bo w porę został w duchu ostrzeżony przez Braci: „Słuchaj Izraelu…: „Szema Izrael Adonaj Elohenu, Adonaj ehad. Weahabta et Adonaj eloheika le babka bekol nebseka ubkol, me odeka ubekol…” (Pwt. 6, 4-7). Słuchaj. Słuchaj chłopcze, Słowa Pana. Daj posłuch Słowu! Słuchaj, aby dać posłuch! Tu otwiera się Liturgia Najświętszej Ofiary i to dziecko zanurza się całe w Najświętszym Posłuszeństwie Chrystusa Pana (Hbr. 1,5).
Jak to następuje? Szczególnie ważne w całej tradycji kapucyńskiej jako źródło duchowego, braterskiego i ojcowskiego pokarmu - jest w tym stuleciu odprawianie każdego dnia w absolutnym milczeniu, przy zamkniętych drzwiach chóru i wygaszonych lampach - dwóch (2) godzinnych medytacji. Medytacja poranna była poprzedzona odmówieniem Litanii do Wszystkich Świętych, odbywała się zaraz po nocnym Matutinum. A medytacja wieczorna była poprzedzona odmówieniem Litanii do Najświętszej Maryi Panny i odprawiana była po Komplecie. Medytację poprzedzało jedno wspólne czytanie, dotyczące najczęściej Męki Pańskiej lub Rzeczy Ostatecznych człowieka. W tym celu uczeni Bracia Mniejsi pisali odpowiednie książki. Na uwagę zasługują dwie perły: cenne, stare dzieła: „Vita Christi” (Życie Chrystusa) o. Marcina z Cochem albo „Pensieri ed affetti sopra la Passione di Gesú per ogni giorno dell’anno” (Myśli i odczucia wobec Męki Jezusa Chrystusa na każdy dzień roku) o. Kajetana Marii z Bergamo. I tak fundamentem chrystocentrycznej pobożności kapucyńskiej była zawsze Męka Pańska. Bracia Kapucyni nie pomijali w świętym rozpamiętywaniu innych momentów życia Pana naszego Jezusa Chrystusa np. Dziecięctwa, życia ukrytego w Nazaret, ale przede wszystkim ukierunkowywali pobożność ludową ku Chrystusowi Panu: Mężowi Boleści, Cierpiącemu Słudze Jahwe, Niepokalanemu Barankowi Paschalnemu.
Dlatego Wspólnotowa Via Crucis (Droga Krzyżowa), przechodzona z niesieniem drewnianych krzyży i Orologio della Passione (Zegar Męki Pańskiej) - były umiłowanymi praktykami pobożnymi w Pierwszym Zakonie, czynionymi ze czcią Pańską, nabożnie i publicznie, aby następował wzrost ludu Pana w naśladowaniu. Mocno to przeżył i dobrze wyuczył się mały Cencetto. Bracia Mniejsi Kapucyni stali się dla chłopca wprost mistrzami życia duchowego. Nie mnisi, ale z natury mocni zakonnicy, pełni łaski mężowie Boży powołani przez Pana na wzór Patriarchów i Proroków do modlitwy kontemplacyjnej, i głoszenia misji ludowych - powszechnie, to jest wśród: prostego ludu, heretyków, żołnierzy, innowierców, schizmatyków, dotkniętych trądem i zarazą, więźniów, w celu wykupu niewolników i do misji ad gentes – przez głoszenie Słowa zaprawiają Lud do modlitwy, nabożnego udziału w Najświętszej Ofierze i Sakramentach Świętych. Słyszane wtedy żywoty świętych Kapucynów (+ 1583 o. Franciszka z Mediolanu, o. Piotra z Calatayud), uczą małego Wincentego sposobu życia wędrownych kaznodziei, podejmujących opiekę nad ubogimi i porzuconymi dziećmi, nad sierotami dla których Bracia tworzyli miejsca, gdzie mogłyby być wychowane i nauczone życia chrześcijańskiego, a przykłady założycieli Bractw o charakterze pobożnościowym (kult Najświętszej Eucharystii, praktyka modlitwy myślnej) i społecznym (+ 1577 o. Archanioł z Palermo: opieka nad chorymi w szpitalach, nad więźniami, prowadzenie banków pobożnych) – szczepią Wincentemu wyobraźnię Miłosierdzia.
† Osculum pacis
[1] przytoczony fragment referatu Karola Wojtyły, Metropolity Krakowskiego pt.: Słuszna autonomia doczesności, a udział w królewskim posłannictwie Chrystusa, wygłoszonego w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Pallotynów w Ołtarzewie podczas Sympozjum Teologicznego, zorganizowanego z okazji 10-lecia Dekretu Soboru Watykańskiego II o Apostolstwie Świeckich, pt. Odpowiedzialni za świat w dn. 4-6 listopada 1975 r.
[2] tu: właściwy osobie i ukształtowany w osobie Św. Założyciela Wincentego Pallottiego
[3] za o. Mieczysławem Wołoszynem TJ, na podstawie Rekolekcji Świętych: „Apokalipsa Św. Jana Apostoła”, wygłoszonych do Mniszek Klarysek Kapucynek (2001)
[4] o. Mariano d’Alatri OFMCap., „Zarys historii Kapucynów. Reforma Kapucyńska”, t. II, s. 20-22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.