DLACZEGO MNICH?
[CZĘŚĆ JEDENASTA]
«Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem. Jest czas rodzenia i czas umierania […], czas płaczu i czas śmiechu […], czas milczenia i czas mówienia […]» (Mdr. 3, 1; 4; 8).
«Św. Wincenty Pallotti na pewno był Kapłanem. Był Apostołem i był Mistykiem, stale otoczonym rzeszą ludzi, którym z całych sił starał się nieść pomoc duchową i materialną, żeby tak szybko, jak to tylko możliwe zaradzić potrzebom wszystkich. Nic mi nie wiadomo, by był Mnichem. Pokutował bardziej niż inni. Ale tego się dziś już nie praktykuje». Tę myśl wyrażają i dynamicznie realizują Kapłani i Bracia Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, czyli Kapłani i Bracia Pallotyni. Tak w literaturze pallotyńskiej określa się główne linie konstrukcyjne sylwetki duchowej Św. Założyciela Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego.
«O jakim Mnichu zatem mowa? Czy Pallotti był Mnichem?» - to pytanie stawia każdy zdrowo myślący arbiter, czyli ten, kto dystansując się od biegunowo różnych poglądów, z którymi się nie utożsamia, autentycznie dociekając uzasadnienia założonych tez, poszukuje Prawdy.
«Gdyby na jeden dzień życia Bóg zabrał mi serce i oczy, które raczył mi dać u zarania bytu, nakazując posługiwać się sercem i oczami Kajfasza - musiałabym posiadać widzenie i poznanie Kajfasza. Wtedy, tak jak Kajfasz, żądałabym od Piłata śmierci Pana Jezusa Chrystusa. Pan mówi o takiej możliwości: „patrzenia nie związanego z prawdziwym oglądem” i „poznawania nigdy nie dochodzącego do poznania Prawdy” Prorokowi Izajaszowi (Iz. 6, 10), Prorokowi Ezechielowi (Ez. 12, 2). Chrystus Pan jako Mistrz przestrzega Apostołów, że są tajemnice królestwa niebieskiego, które dano poznać jednym, innym zaś nie dano (Mt. 13, 11). Zbawiciel wyjaśnia, że właśnie tu spełnia się Proroctwo Izajasza: «Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie» (Mt. 13, 14). Pan przestrzega. Uświadomienie tej przestrogi, danej przez Chrystusa Pana, a dalej: przyjęcie tej przestrogi jako pewnej – zaprowadza w duchu ludzkim Pokój, uwalnia od namiętności gniewu i zapobiega rozłamom. Pokój Chrystusa niech zawsze będzie z nami».
Prostota, tego stanu dwóch kierunków życia i rozwoju duchowego Św. Założyciela Wincentego Pallottiego, jasno została wyrażona tym, w jaki sposób do Niego zwracano się. Dla jednych Don Vincenzo był znakomitym: duszpasterzem, kaznodzieją, spowiednikiem, penitencjarzem, ojcem duchownym, przyjacielem, rekolekcjonistą, propagatorem, kapłanem do cna, przejętym biedą ludzką, Miłosiernym Samarytaninem dla grzeszników, chorych, sierot.
Inni mówili o Nim: Abate Pallotta. Kim zatem był, że szukano Go jako ojca duchownego, potrzebnego wedle serca i ducha mniszego Ojcom Kamedułom, i tam za «domowego» Go miano? A wtedy zdarzały się już krwotoki. Kogo gości się z takim uszanowaniem i czcią?
Trzeba by starać się pojmować i zgłębiać, aby zrozumieć: kim jest Opat?, kim jest Matka Opatka? To poznanie w Bogu, poznanie z doświadczenia życia mniszego. Bóg Sam udziela go tym, których wybiera. Być mnichem to jest Wybór Boga.
Żeby niesprawiedliwie wobec św. Wincentego Pallottiego i całego Kościoła Świętego dłużej nie wystawiać na widok publiczny jedynie fragmentarycznego portretu Pallottiego - trzeba uczciwie pochylić się nie tylko nad życiem czynnym, ale także nad życiem ukrytym, które Kapłan Wincenty Pallotti prowadził sumiennie i stale w duchu mniszym, właściwym zakonom męskim ścisłej obserwancji i nad zmasowanym życiem pokuty, której intensywność i precyzja prowadzenia zasługują być może na podjęcie badań naukowych w zakresie: „Pallottiego doktryny pokuty infinitywnej”, co jeśli Pan będzie łaskaw, dać może Kościołowi Świętemu nowego doktora Kościoła w osobie św. Wincentego Pallottiego. Rzeczą mniszą jest modlić się. Niech zbadają te sprawy raczej tęgie głowy Kapłanów teologów. Trzeba ufać, że wystarczy Ojca towarzyszenie, przez Ojca zrozumienie, przez Ojca ukochanie.
W tym stanie zaawansowania prac badawczych, który istnieje, punktem wyjścia niech będzie Jego heroiczna pokuta, podejmowana z najczystszej miłości do Pana.
Na wstępie, dość będzie rozmyślać o Św. Wincentym, z pamięcią o tej jednej myśli Ewagriusza z Pontu, zaczerpniętej z «Traktatu o modlitwie, De oratione 124»:
Na wstępie, dość będzie rozmyślać o Św. Wincentym, z pamięcią o tej jednej myśli Ewagriusza z Pontu, zaczerpniętej z «Traktatu o modlitwie, De oratione 124»:
«Mnichem jest ten, kto od wszystkich jest oddzielony i zarazem ze wszystkimi złączony».
Jak nakazuje zwyczaj mniszy, z początkiem okresu Wielkiego Postu aż do Niedzieli Wielkanocnej, nasza Rozmównica przestanie być używana. Nie będzie możliwe prowadzenie bieżącej korespondencji. Zanim, na czas trwania tego niezmiernie uprzywilejowanego okresu liturgicznego, ustanie możliwość udzielania odpowiedzi na pytania, zadawane w Waszych listach – dany jest nam czas stosownego przygotowania.
Św. Wincenty Pallotti był Mnichem. Był jednym z największych Pokutników współczesności. Pozostawił przejrzysty wzór życia, nasyconego pokutą w tak wysokim stopniu, że być może trzeba by określić Jego dzieło życia jako w pełni rozwiniętą doktrynę pokuty infinitywnej.
Istnieje pewien pogląd, który już w punkcie początkowym zdaje się wykluczać możliwość naśladowania Chrystusa Pana na drodze pokuty, praktykowanej przez św. Wincentego Pallottiego. Pogląd ten, opiera się na przyjętym z góry założeniu, że człowiekowi współczesnemu, mającemu rozległą wiedzę i ogromne możliwości, nie można proponować, aby pokutował w poczuciu grzechu w taki sposób, jak czynił pokutę św. Wincenty Pallotti. Idąc dalej po tej linii twierdzi się, że takie pojmowanie własnej grzeszności i nędzy, jakie miał św. Wincenty Pallotti, jest dzisiaj nie tylko już niemożliwe do podtrzymywania u ludzi, ale przede wszystkim u samego Pallottiego to przeświadczenie o własnej grzeszności, nicości, obrzydliwości i nieustanne przypisywanie sobie samemu wszelkiego zła było po prostu heroicznie przesadnym, jeśli nie wprost ekscentrycznym postępowaniem Świętego, który jak powszechnie wiadomo w całym swoim życiu nigdy nie zgrzeszył w stopniu ciężkim, co zgodnie potwierdzają wszystkie źródła procesowe.
Troska o zachowanie doczesnego komfortu życia człowieka ma wielu zwolenników. Podążanie tą drogą niesie jednak ogromne ryzyko tragedii ontycznej na Nieskończone Nieskończoności Wieczności, ponieważ trasa życia tak konstruowana, opiera się jednak na rozchwianych filarach doktrynalnych. Patrząc na przykłady postaw życiowych jej budowniczych, trzeba zatrzymać się na spostrzeżeniu, że idąca przez stulecia ciemna procesja tych architektów i murarzy, ma jednak dość mgliste pojęcie o prawdziwych potrzebach człowieka, wykazanych przez Syna Bożego w Ewangelii Świętej i magisterium Kościoła Świętego, który nigdy nie taił przed chcącymi się dowiedzieć, że każdemu człowiekowi, z wyłączeniem Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny - grzech towarzyszy od zarania bytu do śmierci.
Nie da się „cieleśnie” skorygować tego dramatycznego i powszechnego mankamentu ludzkiej kondycji, a wszelkie metody: maskowania, ukrywania, tajenia, zakłamywania prawdy, wypierania, przenoszone z kosmetyki, wprost w tę sferę życia ludzkiego jaką jest pokuta, mają wprost tragiczne skutki w perspektywie wiecznej osoby ludzkiej.
W nauczaniu mnichów, którzy są znawcami pewnej drogi wewnętrznej, wiodącej do Boga, (a nie na przełaj, po cudzych polach, bagnach i bez gwarancji osiągnięcia Celu Ostatecznego człowieka w Bogu), jasno mówi się o konieczności poznania siebie jako zniekształconego obrazu Boga.
Wśród mnichów III-VI w. silniejszy akcent kładziono na poznanie ludzkiej nędzy, na który trafia się w poznaniu siebie. Poznanie siebie jest drogą pokory, na której człowiek doświadcza siebie jako grzesznika, który się bardzo od Boga oddalił:
«Pewien brat zwrócił się do Abba Sisoesa, mówiąc: „Widzę, że pamięć o Bogu trwa we mnie stale”. Starzec odpowiedział Mu: „Nie to jest wielkie, że myśl twoja stale trwa przy Bogu; ale wielką rzeczą jest widzieć, że się jest niższym od każdego człowieka. Bo to właśnie, oraz fizyczna asceza, wprowadza na ścieżkę» („Pierwsza Księga Starców. Gerontikon”, Kraków 1993, s. 249).
Do ludzkiego poznania siebie należą dwa aspekty, jasno wykazane i utrwalone w osobowości św. Wincentego Pallottiego Mnicha: człowiek ma poznać swoją godność, piękno, dobro, które Bóg Mu darował w akcie stwórczym, swoją zdolność do bycia mieszkaniem Boga, Jego żywą Świątynią, Kapłanem, Ofiarą za Zbawienie Ludzkości przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. A jednocześnie ma w sobie odkryć wszystko, co to zasłania: całą ciemność, zło, przewrotność, wypaczenia, to co w nim zwyrodniałe, zdegenerowane, demoniczne. Gdyby Pan Bóg raczył odkryć to w człowieku w jednym momencie – apokalipsa sumienia każdego bez wyjątku człowieka stałaby się powodem natychmiastowej śmierci. Jest to właściwa treść Orędzia Fatimskiego, która realizuje się w każdej osobie ludzkiej na drodze świętej pokuty. Przekroczenie doświadczenia apokalipsy sumienia, dzięki niezgłębionej tajemnicy Miłosierdzia Bożego. Wielkość Miłosierdzia Bożego objawia się w stopniowości, organiczności ujawniania tajemnic świata ciemności w celu zniszczenia grzechu osobistego i grzechu powszechnego.
Wchodząc w czas bliższego przygotowania, wkraczamy na drogę naśladowania Chrystusa, idąc za Pallottim, wstępujemy na ścieżkę, między innymi jak zapowiedział Abba Sisoes przez fizyczną ascezę.
Dlatego teraz zatrzymamy się nad istotą praktyki postu i sposobem przeżywania postu przez Św. Założyciela Wincentego Pallottiego. To czas dany przez Boga na poważną refleksję nad Jego duchem pokuty. Czas wskazywania odniesień do tekstów źródłowych, dotyczących tej i innych praktyk pokutnych, które Święty Założyciel podejmował od dzieciństwa i wczesnej młodości aż do końca życia ziemskiego. To czas na formułowanie pytań, które w Was nurtują. I czas na udzielanie odpowiedzi. To właśnie ten, a nie inny czas. Czas, który upływa.
W archiwum Instytutu Pallottiego w Rzymie zachował się niewielki autograf, skreślony przez Św. Założyciela, stanowiący rękopiśmienną kopię fragmentu kazania numer czterdzieści trzy (43) św. Piotra Chryzologa, biskupa, poświęconego zbawiennej triadzie: postu, modlitwy i miłosierdzia. Oto rubryka tego czytania, przewidzianego w Liturgii Godzin na wtorek III Tygodnia Wielkiego Postu: «Post wyjedna to, o co prosi modlitwa, a miłosierdzie to otrzyma».
W kazaniu tym czytamy: «Istnieją trzy rzeczy, bracia, na których stoi wiara, wspiera się pobożność i trwa cnota. Są to: modlitwa, post i uczynki miłosierdzia. To, o co kołata modlitwa, zjednywa post, a osiąga miłosierdzie. Modlitwa, uczynki miłosierdzia i post – te trzy rzeczy stanowią jedno i dają sobie wzajemnie życie.
Duszą bowiem modlitwy jest post, a życiem postu miłosierdzie. Niech ich nikt nie rozłącza, gdyż nie znają podziału. Jeśli ktoś ma tylko jedno z nich lub nie posiada wszystkich razem, ten nic nie ma. Kto się więc modli, niech pości, a kto pości, niech spełnia uczynki miłosierdzia, niech wysłucha proszącego, który chce być słyszany. W ten sposób otwiera dla siebie uszy Boga, który nigdy się nie zamyka na głos błagającego.
Niech rozumie post ten, kto pości. Niech dostrzega głodnego ten, kto pragnie, aby Bóg widział, że On też łaknie. Miłosierdzie okazuje ten, co sam spodziewa się miłosierdzia. Kto szuka życzliwości, niech ją sam praktykuje. Każdy, kto pragnie otrzymywać, niech sam daje. Bezwstydnym niegodziwcem jest ten, który innym odmawia tego, o co sam prosi dla siebie. Człowieku, niechże miłosierdzie będzie twoją naturą! Wtedy i ty dostąpisz miłosierdzia tak, jak tego pragniesz, ile tylko pragniesz i tak szybko, jak tylko pragniesz. Bądźże w taki sam sposób miłosierny dla innych.
A więc modlitwa, uczynki miłosierdzia i post niech będą naszą jedyną obroną u Boga, jedynym wstawiennictwem, jedyną trójpostaciową modlitwą.
To, co stracimy przez wykroczenia, starajmy się odzyskać postem, w którym składamy w ofierze nasze dusze, ponieważ nic godniejszego Bogu ofiarować nie możemy, jak to potwierdza prorok, gdy mówi: «Ofiarą dla Boga jest duch skruszony. Sercem skruszonym i uniżonym Bóg nie wzgardzi».
Człowiecze, złóż Bogu w ofierze swoją duszę i ofiaruj dar postu, aby był czystą żertwą i żywą ofiarą, która i tobie pozostaje, i Bogu jest oddana. Jeżeliby ktoś odmówił Panu tego daru, nie będzie usprawiedliwiony, ponieważ nikt nie może nie posiadać siebie jako daru do ofiarowania.
Żeby jednak modlitwa i post zostały przyjęte, muszą się do nich przyłączyć uczynki miłosierdzia. Post nie zaowocuje, jeżeli nie będzie użyźniony miłosierdziem. Posucha miłosierdzia powoduje uschnięcie postu. Czym dla ziemi jest deszcz, tym miłosierdzie dla postu. Chociaż bowiem post kształci serce, oczyszcza ciało, wykorzenia grzechy, zasiewa cnoty, to jednak gdy zabraknie orzeźwiających wód miłosierdzia, poszczący nie zbierze żadnych owoców.
Ty, który pościsz, pamiętaj, że gdy pości miłosierdzie, pości i twoja rola; jeżeli natomiast jesteś hojny w uczynkach miłosierdzia, twój spichlerz będzie obfitował. A zatem, człowieku, bacz, byś nie gubił oszczędzając, lecz zbieraj, rozdzielając. Dając ubogiemu, daj samemu sobie, ponieważ czego nie zostawisz drugiemu, tego i sam nie będziesz miał» (por. Liturgia Godzin, t. II, Pallottinum 1984, s. 185).
† Osculum pacis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.