STRÓŻE PORANKA
SENTINELLE DEL MATTINO
BLASK PRAWDY
Dnia 19 sierpnia Roku Świętego 2000 na położonych pod Rzymem polach Tor Vergata rozległo się:
«Drodzy młodzi Przyjaciele! Widzę w Was Stróżów Poranka o świcie Trzeciego Tysiąclecia».
Kontekst biblijny tego słowa Ojca Świętego Jana Pawła II określił Jego Eminencja Stanisław Kardynał Dziwisz, Metropolita Krakowski. Temu kontekstowi, zawartemu w «Księdze Proroka Izajasza»: Iz. 52, 7-10, poświęcone jest nasze «Lectio divina».
«Meditatio» Słowa: Iz. 52, 7-10 i Iz. 21, 11-12 prowadzi «Stróża» do odpowiedzi, której udziela on Panu Bogu:
«I zawołał strażnik:
«Na wieży strażniczej, o Panie,
stoję ciągle we dnie,
na placówce mej warty,
co noc jestem na nogach»» (Iz. 21, 10).
Odpowiedź jest «Służbą Bogu Żywemu». Jest tylko «Jedna Najświętsza Ofiara». To mało? Za mało? «Żyje Bóg, w Obliczności, którego stoję» (zob. Wlg.: 1 Krl. 17, 1). U Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych (Łk. 1, 37), u Pana Boga nie pada Słowo: «nigdy». To różni Słowo Boga i jadowite anty-słowo Antychrysta. Przeciwnie, Pan Bóg jest Życiem, jest Miłośnikiem Życia, jest hojny i ma dowcip. Pan Bóg ma więcej niż rozdał. Źródłem i szczytem Liturgii Świętej jest Msza Święta. W Niej uobecnia się i «staje się Wszystko»: «Wcielenie», «Narodzenie», «Dzieciństwo Zbawiciela», «Życie Ukryte», «Życie Publiczne Pana», «Podwyższenie Krzyża», także tego krzyża tutaj kontemplowanego, którego forma narodziła się z «Tchnienia», ożywiającego kontemplację Karmelity Bosego św. Jana od Krzyża, żywo zazieleniła się nadzieją kontemplacji karmelitańskiej w rodzinnych, papieskich Wadowicach, a poddana wykuwaniu i hartowaniu w palenisku «ciemnej nocy ducha», odbyła trwające ponad ćwierć wieku «peregrinatio mundi» podczas Pontyfikatu Ojca Św. Jana Pawła II jako «laska umilająca i ułatwiająca drogę». Wszystko to mówi o sensie Najświętszej Ofiary Chrystusa Pana, kapłana o. Jana, papieża Jana Pawła II i naszej. Z tego powodu proponujemy przypomnienie, wywiedzionej z unikalnych źródeł Karmelu Bosego, relacji św. Teresy Benedykty od Krzyża o stosunkowo mało znanych dwóch wizjach Krzyża i Ofierze Chrystusa, analizowanych w całym dziele św. Jana od Krzyża, Mistycznego Doktora Karmelu:
«Obudziło się w Nim palące pragnienie czystości: być całkowicie czystym, by móc dotykać Przenajświętszego rękoma bez skazy. Dlatego z jego serca wzniosła się prośba: Panie, ustrzeż mnie przed tym, bym kiedykolwiek miał Cię śmiertelnie obrazić. Jan pragnął – nie popełniając jednak winy – odczuwać ból skruchy za wszelkie błędy, w jakie mógłby popaść bez Bożego wspomożenia. W trakcie przeistoczenia usłyszał słowa: „Spełnię twą prośbę”. Od tej chwili był utwierdzony w łasce, a czystością serca dorównywał dwuletniemu dziecku.
Być wolnym od winy, a jednak odczuwać ból skruchy – czy nie na tym polega prawdziwe zjednoczenie z Barankiem bez skazy, czy nie na tym polega Getsemani i Golgota? Świadomość wielkości aktu ofiarnego z pewnością nigdy nie znikła u Jana. Wiemy, że w Baezie pewnego razu odszedł w zachwycie od ołtarza, nie kończąc Mszy Świętej. Jedna z obecnych kobiet zawołała, że powinni przybyć aniołowie, aby zakończyć tę Mszę Świętą, ponieważ świątobliwy ojciec zapomniał, że jej nie doprowadził do końca. W Caravace podczas Mszy Świętej widziano go, jak lśni od promieni, które rozchodziły się od Św. Hostii. Jan sam przyznał w poufnym wyznaniu, że czasem przez kilka dni nie odprawiał Mszy, bo jego natura jest zbyt słaba, by udźwignąć pełnię niebiańskiej pociechy. Szczególnie chętnie używał formularza mszalnego o Trójcy Świętej. Między tą najbardziej wzniosłą tajemnicą i Najświętszą Ofiarą zachodzi wszak ścisły związek: ustanowiona z wyroku trzech Osób Bożych, Msza Święta odbywa się ku Ich czci i otwiera dostęp do Ich wiecznie pulsującego życia.
Nie sposób sobie wyobrazić, jakie mnóstwo aktów oświecenia stało się udziałem Świętego w trakcie Jego życia kapłańskiego. W każdym razie można powiedzieć, że wzrastanie w wiedzy Krzyża, postępująca tajemnicza przemiana w Ukrzyżowanego dokonywały się w dużej części podczas służby przy ołtarzu» («Św. Teresa Benedykta od Krzyża. Edyta Stein. Ofiara Mszy Świętej. Orędzie Krzyża. Wiedza Krzyża. Studium o św. Janie od Krzyża. Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2005, ss. 63-64).
Znamienne jest, że powodowany umiłowaniem Prawdy Karmelita Bosy o. Jan od Krzyża, nie mając względu na osobę, był niezwykle powściągliwy w ocenie ducha ludzkiego, doświadczanego jakimikolwiek nadzwyczajnymi stanami:
«Wszelkie wizje, dźwięki i objawienia św. Jan traktował jako nieistotny dodatek w życiu mistycznym. Przede wszystkim stale przestrzegał, ponieważ takie zjawiska narażają na ryzyko złudzenia, a w każdym razie powstrzymują na drodze zjednoczenia, jeśli się do nich przywiązuje wagę. (…) Skoro mówi o tych dwu wizjach, to w każdym razie przysługiwało im szczególne znaczenie. Po obu nastąpiła w jego życiu burza prześladowań i cierpień. Dlatego można je traktować jako zwiastun.
Pierwsza wizja nastąpiła w Awili, w klasztorze Wcielenia, dokąd św. Matka zaprosiła go jako spowiednika zakonnic. Gdy pewnego dnia Jan był pogrążony w kontemplacji męki krzyżowej, ukazał mu się Ukrzyżowany, widzialny dla oczu, pokryty ranami, zlany krwią. Wizja była tak wyraźna, że Jan utrwalił ją później piórem na rysunku. Pożółkła karteczka, na której go wykonał, do dziś jest przechowywana w klasztorze Wcielenia. Rysunek sprawia wrażenie nader nowoczesnego. Krzyż i ciało zostały ukazane w znacznym skrócie, jakby widziane z boku; ciało w gwałtownym ruchu odsunięte od krzyża, zwisa na rękach (ręce przebite ogromnymi, wystającymi gwoźdźmi są szczególnie wyraziste); głowa wysunięta do przodu, tak że nie widać rysów twarzy, natomiast można rozróżnić kark i górną część pleców, pokrytych pręgami. Święty ofiarował tę karteczkę s. Annie Marii od Jezusa i powierzył jej swą tajemnicę (zrozumiałe, że była to tajemnica, wszak duszy tej sam Pan przekazał to i owo ze swych najbardziej wewnętrznych tajemnic: łaska, która została mu dana podczas Jego Mszy świętej prymicyjnej). Nie wiemy, czy Zbawiciel rzekł jakieś słowa, gdy tak nisko pochylił się z krzyża. Ale z pewnością można powiedzieć, że nastąpiła wymiana z serca do serca. Wizja nastąpiła w okresie poprzedzającym walkę „trzewiczkowych” przeciw Reformie, walkę której ofiarą Jan miał się stać bardziej niż ktokolwiek inny.
Do drugiej wizji doszło w Segowii, pod koniec życia Jana. Tam wezwał Jan swego umiłowanego brata Franciszka. Jemu zawdzięczamy relację: „…Po dwóch czy trzech dniach poprosiłem go, by mi pozwolił odjechać. Nalegał, żebym się jeszcze kilka dni zatrzymał, bo nie wie, kiedy się znów zobaczymy. I rzeczywiście, wtedy widziałem go ostatni raz. Któregoś wieczora po kolacji wziął mnie za rękę i poprowadził do ogrodu, a gdy byliśmy sami, rzekł: «Chciałbym ci opowiedzieć, co mi się przydarzyło z naszym Panem. Mieliśmy w klasztorze krucyfiks, kiedyś stojąc przed nim, pomyślałem, że lepiej byłoby go przenieść do kościoła. Chciałem by mu okazywali cześć nie tylko mnisi, lecz również ludzie z zewnątrz. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Gdy go umieściłem w kościele, najlepiej, jak tylko umiałem, pewnego dnia stanąłem przed nim w modlitwie – wówczas Ukrzyżowany rzekł do mnie: Bracie Janie, czego mam ci udzielić za przysługę, którą mi okazałeś! A ja odrzekłem: Panie, pragnąłbym od Ciebie cierpień, które dla Ciebie mógłbym znosić, i żeby mną pogardzali, żeby mnie lekceważyli»”.
Gdy Jan wyrażał to życzenie, Jego sytuacja wyglądała tak, że już na gruncie przyrodzonych warunków mogło dojść do jego spełnienia. Na czele zreformowanego Karmelu jako prowincjał stał o. Mikołaj Doria, raptus i fanatyk, który dzieło Teresy chciał przekształcić według własnych pomysłów. Jan zdecydowanie stanął w obronie dziedzictwa św. Matki, a także ofiar fanatyzmu: o. Hieronima Gracjana i karmelitanek». [Wyjaśnienie: Jerónimo de la Madre de Dios Gracián Dantisco (1545-1614), pierwszy prowincjał niezależnej od 1581 roku prowincji „bosych”, utalentowany pisarz, propagator misji, duszpasterz, wierny depozytariusz dziedzictwa św. Teresy z Awili. Św. Matka Teresa od Jezusa pod wpływem wyraźnego natchnienia Bożego pod koniec życia ziemskiego złożyła dodatkowy, oprócz czterech świętych ślubów zakonnych - prywatny ślub posłuszeństwa o. Hieronimowi Gracjanowi jako spowiednikowi. Ślub taki nie jest i nigdy nie był zakonnym ślubem posłuszeństwa, który jako zakonnica i przeorysza wykonywała wobec Boga Samego, składając u początku Reformy w ręce przełożonego regularnego: ojca prowincjała. Ślub posłuszeństwa spowiednikowi w wypadku Matki Teresy miał charakter nadzwyczajny, suplementarny i był Jej ślubem prywatnym. Św. Matka Teresa od Jezusa widziała w ojcu Hieronimie Gracjanie filar Reformy i doświadczała stąd istotnego, choć niełatwego wsparcia duchowego. Święta Matka Teresa została zaopatrzona świętym Wiatykiem i w obecności Sióstr odeszła do Pana w klasztorze Alba de Tormes. Wkrótce po Jej śmierci i po ekshumacji ciała św. Matki Teresy od Jezusa, o. Jerónimo Gracián de la Madre de Dios - został wykluczony z Zakonu Karmelitów Bosych, bez prawa powrotu. Podobny los miał spotkać również samego Ojca Reformy: św. Jana od Krzyża, który już znajdował się na liście Karmelitów Bosych, przeznaczonych do skreślenia z listy Braci tego Zakonu, lecz Pan Bóg na tę eliminację nie zezwolił].
30 maja 1591 roku w Madrycie rozpoczęła się kapituła Bosych. Jan przed wyjazdem do Madrytu pożegnał karmelitanki z Segowii. Przeorysza, Maria od Wcielenia, ożywionym głosem powiedziała: «Ojcze, kto wie czy Wasza Wielebność nie wyjdzie stamtąd jako prowincjał tej prowincji. Odpowiedź brzmiała: «Rzucą mnie do kąta, jak starą szmatę, jak starą ścierkę kuchenną». I rzeczywiście tak się stało. Jan nie otrzymał już żadnej funkcji, lecz został wysłany do samotni w Peñueli. Tam dochodziły do niego relacje o udrękach karmelitanek. Poddawano je przesłuchaniom, by zgromadzić materiały przeciwko Janowi. Szukano powodów, które pozwoliłyby go usunąć zakonu. Niedługo potem ostatnia choroba zmusiła Jana do opuszczenia Peñueli, gdzie nie można było otrzymać pomocy lekarskiej. Tym sposobem Jan dotarł do ostatniej stacji swej drogi krzyżowej: do Ubedy. Pokryty ropiejącymi ranami, znalazł tam zaciętego przeciwnika w osobie przeora, o. Franciszka Chryzostoma, który w pełni uczynił zadość jego pragnieniu bycia traktowanym w sposób pozbawiający czci. Wyżyny Golgoty zostały osiągnięte» (św. Teresa Benedykta od Krzyża. Edyta Stein. Wizje Krzyża. Wiedza Krzyża. Studium o św. Janie od Krzyża. Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2005, ss. 64-69).
Pan Jezus ma niewielu Przyjaciół, bo sporo od nich wymaga (por. św. Matka Teresa od Jezusa; por. bł. Matka Teresa z Kalkuty). Mówi wprost «Pismo»: «Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia. Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!» (Syr. 2, 1-6).
Kim zatem są «mnisi» i «mniszki»? Św. Matka Teresa od Jezusa postrzega w nich typ «wojowników Bożych», gdy mówi: «amigos fuertes de Dios» - to znaczy: «silni przyjaciele Boga».
«Jezu, męstwo Męczenników, zmiłuj się nad nami».
Amen.
† Osculum pacis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.