piątek, 27 września 2013
czwartek, 26 września 2013
AUDI FILIA:
POSŁUCHAJ, CÓRKO
[CZĘŚĆ CZTERNASTA]
Skąd pochodzi Słowo? Kto mówi:
Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca! [Ps. 45 (44)]
Audi filia, et vide, et inclina aurem tuam: et obliviscere populum tuum, et domum patris tui. [Ps. 44 (45)]?
Spotkanie wymaga przygotowania. Wymaga świadomości, z Kim ma być spotkaniem. Jeśli nie wiemy, stoimy jakby w próżni.
Stawia pytanie: KOGO SZUKACIE (J. 18,4; 18,7)?
„Gdy mówimy o kulcie Boga Ojca, bo powinno być naszym jakimś wielkim pragnieniem jak najlepsze, najgodniejsze uczczenie Go, Boga naszego Ojca, zwłaszcza w tym Roku, to wbrew pozorom kult Boga Ojca nie polega tylko na modlitwie do Boga Ojca, na mówieniu o Nim, na mówieniu Jego Słów, na pełnieniu czynów zgodnie z Jego Wolą. Otóż Sam Bóg Ojciec przez Jezusa Chrystusa prowadzi nas jeszcze wyżej i to chcę uczynić przedmiotem refleksji właśnie na tym rozważaniu rekolekcyjnym.
Dochodzimy w pewnym momencie do punktu, w którym nasza cześć, oddawana Bogu Ojcu osiąga swój punkt kulminacyjny, zdecydowanie kulminacyjny.
Chciałbym to zaakcentować, bo powinno być jakąś naszą ambicją, wejść na ten szczyt czci Boga Ojca. Tak dzieje się właśnie w momencie, kiedy właśnie: nie tylko modlimy się, nie tylko mówimy, nie tylko przekazujemy słowa, nie tylko pełnimy wolę Ojca, ale obieramy sobie Boga Ojca za WZÓR SWOJEGO WŁASNEGO POSTĘPOWANIA. Po prostu kiedy wchodzimy można powiedzieć w styl ojcowski życia – ODPOWIEDZIALNOŚĆ OJCOWSKĄ ZA DRUGICH.
Właśnie wtedy wchodzimy na SZCZYT KULTU, JAKI ODDAJEMY BOGU.
A gdyby miał ktoś wątpliwość, czy to jest ten szczyt - upewnia nas o tym Sam Jezus, który Sam siebie uczynił obrazem widzialnym niewidzialnego Ojca (Kol. 1,15). Stał się obrazem, jak pisze św. Paweł w Liście do Kolosan: obrazem Boga niewidzialnego (Kol. 1, 15), w 2 Liście do Koryntian - obrazem Boga (2 Kor. 4,4) i nas zaprosił, byśmy ten ideał życia realizowali, gdy powiedział zwłaszcza te słowa znamienne: „bądźcie doskonali, jak Ojciec wasz, który jest w niebie” (Mt. 5,48). My zwykle, słuchając tych słów, mamy na myśli, jakiś jeden przymiot Ojcostwa Bożego, a tu jest powiedziane: „jak Ojciec wasz” – „tacy doskonali”, w różnych dziedzinach życia. Wpatrujcie się w Ojca na niebie, w Jego stosunek do człowieka. Uczyńcie Ojca wzorem swojego postępowania. Próbujcie wspiąć się na ten szczyt miłości do człowieka. Ojcostwo, do którego nas wzywa nasze powołanie, to naprawdę ideał naszego życia.
Ojcostwo to na ziemi, w wydaniu ludzkim ma swoje dwa wymiary. Jeden wymiar to rodzicielstwo fizyczne, można powiedzieć fizjologiczne, związane z fizjologicznym rodzeniem człowieka, co jest powołaniem, wyrażonym już na pierwszych kartach Księgi Rodzaju: „Idźcie i rozmnażajcie się” i drugi wymiar to: wymiar duchowy.
Gdybyśmy rozważali tak dokładnie treść ojcostwa, każdego, a więc także ojcostwa Bożego, to byśmy zauważyli, że jednak czymś podstawowym w każdym ojcostwie, w każdym rodzicielstwie jest płaszczyzna duchowa.
Na pewno spotkaliśmy się z takimi faktami, że ktoś został zrodzony w sensie fizycznym i wcale tego rodziciela swojego nie uważa za ojca. Nie nazywa go ojcem. Raczej nazwie ojcem kogoś, kto go wychował, kto dał mu ducha, kto dał mu miłość, a więc ten porządek duchowy ojcostwa jest fundamentalny w każdym przypadku.
Ktoś by powiedział: no tak, prawdziwie realnym ojcostwem jest ojcostwo fizyczne, fizjologiczne, cielesne, a tamto jest takim ojcostwem symbolicznym.
Wcale nie! OJCOSTWO DUCHOWE JEST BARDZIEJ REALNE NIŻ OJCOSTWO CIELESNE. Zresztą najlepiej to potrafią ocenić same dzieci. Ci, którzy zostali zrodzeni. W jednym i w drugim przypadku, dla każdego dziecka bardziej ojcem jest ten, kto jest nim w porządku ducha, aniżeli ten, kto jest nim tylko w porządku ciała.
W tym sensie, zauważmy św. Józef, był dla Jezusa rzeczywistym ojcem, jako reprezentant Ojca w niebie.
Ojciec w niebie rodzi w porządku duchowym.
Był ojcem duchowym dla Jezusa nie tylko prawnym (legalnym), a więc w świetle prawa, a tym bardziej na pewno obniża rangę jego ojcostwa, powiedzenie, że był „mniemanym ojcem”, jak niekiedy mówimy, ale był ojcem prawdziwym. Żywił prawdziwe uczucia ojcowskie do Jezusa. I w tym sensie, Maryja mogła powiedzieć, gdy Jezus pozostał w Świątyni Jerozolimskiej: „Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk. 2, 48 b).
To ojcostwo duchowe jest istotne w każdym ojcostwie. Bez niego nie ma ojcostwa pełnego; analogicznie: macierzyństwa pełnego.”
[Wykorzystano w tym miejscu fragment archiwalnej konferencji, wygłoszonej przez śp. ks. dra Romana Foryckiego SAC podczas Rekolekcji Świętych w Roku Boga Ojca (1999 r.) w Collegium Marianum w Wadowicach.].
† Osculum pacis
POSŁUCHAJ, CÓRKO
Dochodzimy w pewnym momencie do punktu, w którym nasza cześć, oddawana Bogu Ojcu osiąga swój punkt kulminacyjny, zdecydowanie kulminacyjny.
Chciałbym to zaakcentować, bo powinno być jakąś naszą ambicją, wejść na ten szczyt czci Boga Ojca. Tak dzieje się właśnie w momencie, kiedy właśnie: nie tylko modlimy się, nie tylko mówimy, nie tylko przekazujemy słowa, nie tylko pełnimy wolę Ojca, ale obieramy sobie Boga Ojca za WZÓR SWOJEGO WŁASNEGO POSTĘPOWANIA. Po prostu kiedy wchodzimy można powiedzieć w styl ojcowski życia – ODPOWIEDZIALNOŚĆ OJCOWSKĄ ZA DRUGICH.
Chciałbym to zaakcentować, bo powinno być jakąś naszą ambicją, wejść na ten szczyt czci Boga Ojca. Tak dzieje się właśnie w momencie, kiedy właśnie: nie tylko modlimy się, nie tylko mówimy, nie tylko przekazujemy słowa, nie tylko pełnimy wolę Ojca, ale obieramy sobie Boga Ojca za WZÓR SWOJEGO WŁASNEGO POSTĘPOWANIA. Po prostu kiedy wchodzimy można powiedzieć w styl ojcowski życia – ODPOWIEDZIALNOŚĆ OJCOWSKĄ ZA DRUGICH.
Właśnie wtedy wchodzimy na SZCZYT KULTU, JAKI ODDAJEMY BOGU.
A gdyby miał ktoś wątpliwość, czy to jest ten szczyt - upewnia nas o tym Sam Jezus, który Sam siebie uczynił obrazem widzialnym niewidzialnego Ojca (Kol. 1,15). Stał się obrazem, jak pisze św. Paweł w Liście do Kolosan: obrazem Boga niewidzialnego (Kol. 1, 15), w 2 Liście do Koryntian - obrazem Boga (2 Kor. 4,4) i nas zaprosił, byśmy ten ideał życia realizowali, gdy powiedział zwłaszcza te słowa znamienne: „bądźcie doskonali, jak Ojciec wasz, który jest w niebie” (Mt. 5,48). My zwykle, słuchając tych słów, mamy na myśli, jakiś jeden przymiot Ojcostwa Bożego, a tu jest powiedziane: „jak Ojciec wasz” – „tacy doskonali”, w różnych dziedzinach życia. Wpatrujcie się w Ojca na niebie, w Jego stosunek do człowieka. Uczyńcie Ojca wzorem swojego postępowania. Próbujcie wspiąć się na ten szczyt miłości do człowieka. Ojcostwo, do którego nas wzywa nasze powołanie, to naprawdę ideał naszego życia.
Ojcostwo to na ziemi, w wydaniu ludzkim ma swoje dwa wymiary. Jeden wymiar to rodzicielstwo fizyczne, można powiedzieć fizjologiczne, związane z fizjologicznym rodzeniem człowieka, co jest powołaniem, wyrażonym już na pierwszych kartach Księgi Rodzaju: „Idźcie i rozmnażajcie się” i drugi wymiar to: wymiar duchowy.
Gdybyśmy rozważali tak dokładnie treść ojcostwa, każdego, a więc także ojcostwa Bożego, to byśmy zauważyli, że jednak czymś podstawowym w każdym ojcostwie, w każdym rodzicielstwie jest płaszczyzna duchowa.
Na pewno spotkaliśmy się z takimi faktami, że ktoś został zrodzony w sensie fizycznym i wcale tego rodziciela swojego nie uważa za ojca. Nie nazywa go ojcem. Raczej nazwie ojcem kogoś, kto go wychował, kto dał mu ducha, kto dał mu miłość, a więc ten porządek duchowy ojcostwa jest fundamentalny w każdym przypadku.
Ktoś by powiedział: no tak, prawdziwie realnym ojcostwem jest ojcostwo fizyczne, fizjologiczne, cielesne, a tamto jest takim ojcostwem symbolicznym.
Wcale nie! OJCOSTWO DUCHOWE JEST BARDZIEJ REALNE NIŻ OJCOSTWO CIELESNE. Zresztą najlepiej to potrafią ocenić same dzieci. Ci, którzy zostali zrodzeni. W jednym i w drugim przypadku, dla każdego dziecka bardziej ojcem jest ten, kto jest nim w porządku ducha, aniżeli ten, kto jest nim tylko w porządku ciała.
W tym sensie, zauważmy św. Józef, był dla Jezusa rzeczywistym ojcem, jako reprezentant Ojca w niebie.
Ojciec w niebie rodzi w porządku duchowym.
Był ojcem duchowym dla Jezusa nie tylko prawnym (legalnym), a więc w świetle prawa, a tym bardziej na pewno obniża rangę jego ojcostwa, powiedzenie, że był „mniemanym ojcem”, jak niekiedy mówimy, ale był ojcem prawdziwym. Żywił prawdziwe uczucia ojcowskie do Jezusa. I w tym sensie, Maryja mogła powiedzieć, gdy Jezus pozostał w Świątyni Jerozolimskiej: „Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk. 2, 48 b).
To ojcostwo duchowe jest istotne w każdym ojcostwie. Bez niego nie ma ojcostwa pełnego; analogicznie: macierzyństwa pełnego.”
[Wykorzystano w tym miejscu fragment archiwalnej konferencji, wygłoszonej przez śp. ks. dra Romana Foryckiego SAC podczas Rekolekcji Świętych w Roku Boga Ojca (1999 r.) w Collegium Marianum w Wadowicach.].
† Osculum pacis
środa, 25 września 2013
AUDI FILIA:
POSŁUCHAJ, CÓRKO
[CZĘŚĆ TRZYNASTA]
Skąd pochodzi Słowo? Kto mówi:
Posłuchaj, córko spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca! [Ps. 45 (44)]
Audi filia, et vide, et inclina aurem tuam: et obliviscere populum tuum, et domum patris tui. [Ps. 44 (45)]?
Spotkanie wymaga przygotowania. Wymaga świadomości, z Kim ma być spotkaniem. Jeśli nie wiemy, stoimy jakby w próżni.
Stawia pytanie: KOGO SZUKACIE (J. 18,4; 18,7)?
„Królestwo, które nie jest Królestwem ludzkich upodobań, Królestwem powstającym na poczekaniu, które nic nie kosztuje, które jest obiecywane przez ten świat, a które jest Królestwem wciąż nadchodzącym i systematycznie zwyciężającym, aż ostatecznie zwycięży.
Dlatego nasze głoszenie Królestwa Ojca to nie są tylko słowa, choćby najwspanialsze. One są bardzo ważne, ale to nie jest tylko wołanie: „Panie, Panie” (Mt. 7,21), choćby najpiękniejsze, to nie jest tylko modlitwa - to jest również nasze działanie, nasza współpraca z Ojcem. Jezus mówi wyraźnie: „ten kto czyni, wejdzie do Królestwa” (Mt. 7, 12), ten kto czynem sprawia, że Bóg jest chwalony, „aby widzieli uczynki wasze i chwalili Ojca, który jest w niebie” (Mt. 5,15). Zauważcie kult oddawany Bogu Ojcu w niebie przez słowa, ale przede wszystkim przez nasze czyny. Bóg Ojciec czeka na czyny. Wielokroć podkreśla, że nagrodzi je hojnie. Królestwo Ojca bardziej niż słowami, głosimy czynami. Nie tylko głosząc potrzebę czynu, ale ten czyn praktykując. Dlatego powinniśmy stawać się przede wszystkim ludźmi czynu. O Jezusie jest powiedziane, że czynił i nauczał. Stawiał mimo obfitości swoich Słów: czyny na pierwszym miejscu. Wielokroć nawet podkreślał: „jeżeli Słowom moim nie wierzycie, wierzcie czynom” (J. 10, 38). W czynie człowiek wyraża najpełniej swoją osobowość. Podkreśla to m.in. Ojciec Święty, jeszcze jako kardynał krakowski, w książce: „Osoba i czyn”. Zaznacza, że czyn wiąże się ściśle z powołaniem człowieka, z posłannictwem. Jest powiedziane w Piśmie Świętym, że odchodząc z tego świata, zabierzemy ze sobą jedynie czyny, a wszystko inne zostanie. Te czyny spełnione, pójdą za nami.
Ale i czyn może być jakąś pułapką dla nas. Intuicyjne przekonanie o wartości czynu każe niektórym rzucić się w wir wielkiej aktywności. Takiej, że nawet życie modlitwy schodzi na margines i dlatego trzeba tutaj mocno podkreślić, kiedy mówimy o potrzebie czynu w naszym życiu - to nie chodzi o pierwszy lepszy czyn, o taki, który jakby się narzuca. Chodzi po prostu o czyny, które Bogu się podobają.
Charakterystyczne jest stwierdzenie Jezusa: „zawsze czynię to, co Mu się podoba” (J. 8,29), co zapisał Św. Jan. A więc nie te czyny, które nam się podobają. Nie te czyny, które nam są wygodne - a bo na to mam ochotę; nie te czyny nawet, które podobają się innym. Ale te czyny, które podobają się Ojcu, który jest w niebie. To jest wielka tajemnica naszej pracy dla Królestwa Ojca. Podejmowanie takich czynów.
Ono wymaga nieustannej konsultacji z Ojcem. Jeżeli ja chcę uczynić dla kogoś coś, co Mu się podoba, a nie tylko mnie, to ja się Go pytam: Jakie jest Twoje upodobanie?
Wymaga odejścia od faryzejskiej sprawiedliwości przed ludźmi. Wtedy wzgląd ludzki nie wchodzi w grę: czy to będzie się ludziom podobało czy nie? To się podoba Ojcu. To co mówimy, gdy podkreślamy, że trzeba iść za głosem sumienia. Gdy trzeba podkreślamy, że trzeba postępować ze względu na Boga. O to jest właśnie tutaj brane pod uwagę. Taka postawa wymaga, aby niczego nie robić dla oka ludzkiego. To jest ogromnie trudne. Wymaga to wielkiej dojrzałości, ale dopiero wtedy wchodzimy na chwalenie Ojca, który jest w niebie, swoimi czynami.
Dopóki tego nie robimy, to nasze czyny są bezwartościowe – w porządku zbawczym. One są jakby zranione, w zarodku przekreślone.
Choćby było to oko bardzo czcigodnej i świętej władzy, której chcemy się przypodobać, ale nie Oko Ojca który jest w niebie i który widzi w skrytości,
te czyny nie będą mieć wielkiej wartości zbawczej. Tak głosi od wieków teologia. Praktycznie więc chodzi o to, aby nasze postępowanie było zgodne z Wolą Ojca. Tak, właśnie jak mówimy w Modlitwie Pańskiej: Bądź Wola Twoja. U Ojca liczą się tylko te czyny, na które On czeka. Wszystkie inne możemy sobie podarować. Jezus nie pełnił żadnej innej Woli, nawet Swojej własnej, która przecież była świętą. Ojcze – mówi – nie moja wola, ale Twoja niech się stanie (Mt. 26, 39, 42). Jak Ojciec mi rozkazał tak czynię (J. 14, 31 a). Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca Mojego być winieniem (Łk. 2, 49 b). Oto idę, abym pełnił Ojcze, Twoją Wolę (Ps. 40 (39), 8-9; Hbr. 10, 7). Pokarmem Moim jest pełnić Wolę Tego, który Mnie posłał (J. 4,34). Ileż jest tekstów, podkreślających tę postawę Jezusa, tę determinację, aby pełnić tylko to, co jest Wolą Ojca. Jako uczniowie Jezusa jesteśmy wezwani do tego samego. Do pełnienia nie swojej woli, ale Woli Ojca.
Stąd do istotnych momentów naszego powrotu na drogę powołania należy, bo Rekolekcje mają dopomóc do tego powrotu, należą chwile, kiedy za Jezusem możemy powiedzieć Ojcu te same słowa. Dobrze by było w naszych modlitwach, naszych spotkaniach z Ojcem, podkreślać to pragnienie, bo za tym pragnieniem idzie poszukiwanie tego, co lepsze, tego co doskonalsze, naprawdę tego, co Ojcu się podoba. Nasze życie jest prawidłowe, kiedy przebiega pod tego rodzaju moglibyśmy powiedzieć posłuszeństwem. Kiedy nasza samowola redukowana jest do minimum, gdy także względy na innych nie są motywem podjęcia takiej lub innej inicjatywy. Gdy niczego nie czynimy tylko po to, aby nas widzieli, aby nas pochwalili. Strzeżcie się, mówi Jezus, abyście sprawiedliwości waszej nie czynili przed ludźmi (Mt.6, 1). Tego rodzaju motywy, uboczne, odbiegające od szukania tylko tego, czego chce Bóg. One bowiem niszczą nasze czyny powodują ich bezwartościowość.
Dlatego tak ważnym jest duch, który określamy jako ducha posłuszeństwa Bogu i wszystkiemu, i wszystkim, którzy mi tę Wolę Boga objawiają. Taki jest najgłębszy sens wszelkiego posłuszeństwa. Tylko spełnienie tej Woli mnie uświęca. tego wszystko inne nie jest moim uświęceniem, nie jest drogą prowadzącą do świętości.
Spełnianie woli ludzkiej, która jest Woli Bożej przeciwna, nie tylko mnie nie uświęca, ale stanowi odejście od planu Ojca.
Budowanie własnego królestwa, wprowadza do królestwa Bożego podziały.
Bóg Ojciec w różny sposób daje mi znać, czego ode mnie oczekuje. Już pierwszym rodzicom dał znaki Swojej Woli. Potem Patriarchom, Prorokom, a przez nich ludowi wybranemu. Najpełniej zaś objawił Swoją Wolę przez Swego Syna. A dzisiaj oznajmia ją także przez Kościół, a w Nim poprzez różnego rodzaju przełożonych i praktycznie stosunek nasz do Woli Ojca rozgrywa się na odcinku, styku z tymi, którzy nam tę Wolę w jakiś sposób przekazują. I niestety ten łańcuch przekazicieli Woli Bożej wydaje się nam czasem tak długi, że mamy skłonność abstrahowania od Jego Pierwszego Ogniwa, że już za tym łańcuchem nie widzimy Ojca, Jego Autorytetu, Jego upodobań, widzimy tylko człowieka, który stoi przed nami i czegoś tam od nas żąda. I czasem nie przychodzi nam nawet na myśl, aby powiedzieć: Bądź Wola Twoja - gdy oto staje przed nami konkretne wymaganie - nie moja, ale Twoja, gdy stawia przed nami konkretne wymaganie, bo nie widzimy Ojca.
Nie ma nic gorszego jak posłuszeństwo, które nie ma tego wymiaru nadprzyrodzonego, które nie jest posłuszeństwem Ojcu.
Wtedy ono zaczyna tracić zupełnie swój sens.
Te Rekolekcje, skoncentrowane na tematyce Boga Ojca, między innymi w tym przekonaniu, że Wola Boża jest dla nas najlepszą, bo jest to Wola Ojca. I naprawdę warto Ją pełnić tak nawet po ludzku mówiąc, tak nawet utylitarnie. Na tej Woli najlepiej ja wychodzę, jako człowiek. Jest to Wola Tego, który kocha mnie najbardziej ze wszystkich.
Bóg przygotowuje nam lepsze miejsca, lepsze prace, lepsze rozwiązania problemów życiowych, niż jakikolwiek człowiek, niż my sami, niż byłyby te, które byłyby te, które byśmy sami sobie wybrali.
W tym duchu niezapomnianej pamięci papież Jan XXIII mówił: „Oboedientia et Pax”, to znaczy: Posłuszeństwo i Pokój.
Posłuszeństwo Bogu, gdy jest, to nie ma powodu do jakiegokolwiek niepokoju, bo Ojciec zostaje uwielbiony i ja w Nim, przez Niego uszczęśliwiony, błogosławiony. Jest jakąś sprawą jasną, że dla każdego z nas podstawowym wyrazem Woli Bożej są nasze obowiązki wspólne i te konkretne, indywidualne. Z nich przede wszystkim trzeba się jak najlepiej wywiązać. Wolę Bożą można bowiem pełnić lepiej lub gorzej. I nie wolno nam szukać innych zadań, kiedy te obowiązki nie są spełnione albo są źle wypełnione. To jest fundament, to jest podstawa. Ale oprócz tych obowiązków, tak ściśle określonych, istnieje wiele wezwań Bożych, na które wypada odpowiadać, gdy wzywa Ojciec.
Stąd poszukiwanie Woli Bożej należy do bardzo ważkich zadań naszego życia, wśród nich na przykład: pogłębianie swojej tożsamości chrześcijańskiej; czy tożsamości w konkretnej grupie, wspólnocie, instytucie; formacja: intelektualna, duchowa; świadomy udział w charyzmacie; właściwe spojrzenie na rolę różnych środków, które do realizacji powołania prowadzą. Spełniając Wolę Bożą, traktując to zadanie wzorem Jezusa jako codzienny pokarm, mamy obowiązek wpisania do własnego katalogu zadań, które powinny być szczególnym przedmiotem naszego rachunku sumienia. Właściwie rachunek sumienia rzetelny jest rachunkiem z wypełniania Woli Ojca i myślę, że w tym roku takim on przede wszystkim powinien być. To rozliczanie się dziecka przed Ojcem, jeżeli chodzi o różnego rodzaju zadania, które On nam stawia.
Tym bardziej, że w tym Roku Ojciec Święty Sam robi wielki rachunek sumienia całego Kościoła, wyznając grzechy własne i także grzechy synów i córek całego Kościoła, popełnione w przeszłości i te aktualne. My powinniśmy Jego wzorem dokonać jakiegoś podsumowania tego XX wieku. Tej jakiejś Wielkiej Spowiedzi Generalnej. Wyznać także oprócz grzechów indywidualnych, nasze grzechu społeczne, przeciwne jedności, wzajemnemu szacunkowi, przeciwne miłości ubogich. Powinniśmy uczynić je przedmiotem naszego szczególnego rachunku sumienia, aby odrodzeni wejść w Nowe Tysiąclecie.
Sam jednak rachunek sumienia, to jeszcze nie wszystko. Istotniejszy w naszej pokucie, w naszym nawróceniu jest żal, jest to, co teraz postanawiamy. Jakie podejmiemy zadośćuczynienie? Oczywiście, także wyznanie grzechów. Te wszystkie formy nawrócenia mogą mieć także charakter wspólnotowy, ale wymiar ich osobisty nie może być wyeliminowany. Jest to ogromna robota. Wymaga ona współpracy wszystkich. Nie trzeba też podkreślać, ile dobra przyniosłaby tego rodzaju inicjatywa. Czy jednak – powstaje pytanie – mamy dość sił, aby to wszystko przeprowadzić? Czy tego chcemy? To jest bardzo istotne. Pan Bóg daje łaskę tym, którzy pragną tej łaski. Wiemy, że jest to potrzebne, konieczne. Zwykle w różnych inicjatywach kończy się na odpowiedzialności bardzo indywidualnej. I stąd z konieczności słabszej, mniej trwałej, ale jakąż wartością byłaby inicjatywa wspólna, w której się wspieramy, którą podejmujemy razem. O co się modlimy wszyscy. O co się troszczymy. Z czego się kontrolujemy. W ramach tych Rekolekcji, w których każdy sam decyduje o swoim życiu duchowym, o dalszym jego kierunku, niech mi wolno będzie życzyć sobie, nam wszystkim, aby te osobiste decyzje o dużym skąd inąd znaczeniu dla naszego przyszłego życia, stały się również inspiracją dla innych i wielkim przyczynkiem do realizacji przez nas Świętej Woli Ojca, który jest w niebie. Amen.”
[Wykorzystano w tym miejscu fragment archiwalnej konferencji, wygłoszonej przez śp. ks. dra Romana Foryckiego SAC podczas Rekolekcji Świętych w Roku Boga Ojca (1999 r.) w Collegium Marianum w Wadowicach.].
† Osculum pacis
wtorek, 24 września 2013
AUDI FILIA:
POSŁUCHAJ, CÓRKO
[CZĘŚĆ DWUNASTA]
Skąd pochodzi Słowo? Kto mówi:
„Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca!” [Ps. 45 (44)]
Audi filia, et vide, et inclina aurem tuam: et obliviscere populum tuum, et domum patris tui.” [Ps. 44(45)]?
Spotkanie wymaga przygotowania. Wymaga świadomości, z Kim ma być spotkaniem. Jeśli nie wiemy, stoimy jakby w próżni.
Stawia pytanie: KOGO SZUKACIE (J. 18,4; 18,7)?
„Rekolekcje to również refleksja nad własnymi słowami. To przypatrzenie się, ile wśród nich jest Słowami Ojca? Ile naszych słów odbiega od Słów Ojca?
U ludzi, w ich słowniku, wiele słów bywa zaczerpniętych z innego źródła. Charakterystyczne dla wielu ludzi jest przedziwne ubóstwo Słowa, bo człowiek czerpiący z innego słownika, powtarza nieliczne słowa. Nie ma większej wyobraźni. Spotykamy te słowa na ulicy w różnych miejscach. Słowa czasem bardzo nieparlamentarne, zaczynające się przeważnie tylko od jednej litery. Moje słowa, mój słownik, z którego czerpię. Tak mało w naszym słowniku jeszcze Słów Ojca, Słów Ewangelii. Tu nie chodzi o to, żeby powtarzać te słowa, ale pod względem treściowym tych Słów jest niewiele.
Istnieje potrzeba nieustannego uczenia się Bożych Słów.
W Kościele jesteśmy jak w szkole albo jak przedszkolu nawet, w którym trzeba się uczyć tych pierwszych słów, dotąd jeszcze nieużywanych. Nie tylko do jakichś oficjalnych wystąpień, ale także do zwykłych, codziennych rozmów. Tego wymaga przejrzystość naszego powołania. Bo nasza mowa nas zdradza. Gdy znajdujemy się w jakimkolwiek środowisku, mówimy inaczej; od razu widać, że ten człowiek nie przystaje do tego towarzystwa. Tu nie chodzi o to, żeby się wynosić ponad innych, tych którzy na przykład posługują się wulgarnymi słowami, ale aby w pokorze zaprezentować inny model mówienia. Tak jak Francuza zdradza mowa francuska; Galilejczyka, zdradziła, jak wiemy z Pisma Świętego, mowa mieszkańców Galilei (Mt. 26, 73).
Tak również nasza mowa nas zdradza. Ona jest świadectwem: kim my jesteśmy? Czy jest to mowa Ojca, który jest w niebie? Mowa dziecka Bożego? Moja mowa mnie zdradza. Czy jestem z rodu Ojca? Czy z jakiegoś innego? Św. Jan mówi o tych, co są z Boga (1 J. 4, 4,6) i mówi o tych, którzy są z diabła (1 J. 4, 3,5). I kiedy faktycznie nasza mowa nie różni się od mowy tego świata, na przykład, gdy wdajemy się w jakieś dyskusje polityczne; jakieś rozważania czysto ludzkie - zwykle jako wierzący w tych rozmowach przegrywamy (Ap. 13,11), bo Pan Bóg chce byśmy mówili inną mową, która ma moc, która od Niego pochodzi, nie zaś posługiwali się mową tego świata. Ludzie, którzy to zauważają, nie mają wątpliwości. I dlatego klasyczna obłuda, powielanie postaw faryzeuszów - to się przypisuje ludziom wierzącym.
Jezus nie tylko wtedy głosił Ojca i Jego naukę, gdy przemawiał do tłumów, ale i wtedy kiedy prowadził zwyczajne rozmowy w wąskim, kameralnym gronie, czy nawet indywidualnie. To była także mowa o Ojcu. On świadczył o Ojcu, który jest w niebie. Wysłannicy faryzeuszów po spotkaniu z Nim stwierdzali zaskoczeni, gdy mieli Go złapać, gdy mieli Go przyprowadzić, gdy mieli Go pojmać – nie, nie mogli, bo tak jeszcze – mówili - nikt nie mówił (J. 7, 46).
Mówić, jak On. To nasz chrześcijański obowiązek - powinność. Oddawać Ojcu kult, wypowiadanymi przez nas słowami. Zauważcie, nasz język wychwala, czci różnych ludzi. Jakże powinniśmy czcić Boga Ojca? Nie tylko w tych nielicznych chwilach naszego oficjalnego spotkania się z Nim, ale wszędzie, zawsze i wszędzie głosić Jego Królestwo, Jego nadejście, konieczność tego Królestwa dla człowieka. Uświadamianie ludziom: jak ono nadejdzie (?); na czym polega(?); jakie są znaki tego nadejścia (?), by ludzie mogli sprawdzić: czy rzeczywiście jest to królestwo Boże, czy może jakieś inne?
Człowiek dzisiaj potrzebuje kryteriów rozpoznawania znaków, nadchodzącego Królestwa. Mamy pomóc człowiekowi w odczytaniu tych znaków, tych Bożych wezwań. Aby człowiek nie stracił szansy, którą ma; nie zmarnował swojego życia. Dlatego wzorem Jezusa, trzeba głosić, trzeba głosić to Królestwo, przeciwstawne Królestwu tego świata.”
[Wykorzystano w tym miejscu fragment archiwalnej konferencji, wygłoszonej przez śp. ks. dra Romana Foryckiego SAC podczas Rekolekcji Świętych w Roku Boga Ojca (1999 r.) w Collegium Marianum w Wadowicach.].
† Osculum pacis
poniedziałek, 23 września 2013
AUDI FILIA:
POSŁUCHAJ, CÓRKO
[CZĘŚĆ JEDENASTA]
Skąd pochodzi Słowo? Kto mówi:
Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca! [Ps. 45 (44)]
Audi filia, et vide, et inclina aurem tuam: et obliviscere populum tuum, et domum patris tui. [Ps. 44(45)]?
Spotkanie wymaga przygotownia. Wymaga świadomości, z Kim ma być spotkaniem. Jeśli nie wiemy, stoimy jakby w próżni.
Stawia pytanie: KOGO SZUKACIE (J. 18,4; 18,7)?
„Jezus czci Swojego Ojca nie tylko słowami modlitwy. Praktycznie każde Jego Słowo mówi o Ojcu. Jezus podkreśla, że wszystko czego naucza, to jest nauka Ojca.
Nie Jego, ale Ojca. Każde Słowo w Jego ustach, jest Słowem Ojca, który jest w niebie. Nauka moja nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał (J. 7, 16). Cokolwiek mówię, jak powiedział mi Ojciec, tak mówię (J. 14, 10 b). Przekazałem im Słowa (J. 17, 8) - powie pod koniec Swego ziemskiego życia - które Mi powierzyłeś.
Jakby zdaje sprawozdanie Ojcu ze swojego życia. Oto życie Moje się dokonało, bo te Słowa, które miałem powiedzieć, powiedziałem. Czyż to nie jest model także naszego życia? Przekazać ludziom słowa, otrzymane od Ojca. Nie słowa własne, wymyślone, chociażby najmądrzejsze. Zająć się Słowami Ojca tak, aby One dotarły w miarę możliwości do wszystkich. Do wszystkich ludzi. To zajęcie godne Chrystusowego ucznia, Chrystusowej uczennicy.
Stąd troska o to, aby mówić, jak najmniej innych słów. W miarę możliwości głównie te, które mówią o Ojcu i które pochodzą od Ojca. Już w Starym Testamencie Bóg Ojciec tak mówi do Swoich Proroków: Ja w usta Twoje, włożę Słowa Moje (Pwt. 18,18; Jr. 1,9). Zwłaszcza do tych, którzy się tak wzbraniali: ja nie umiem mówić, co ja im powiem…!; Ty mnie posyłasz…! (Jr. 1, 6) - Ja w usta twoje, włożę Słowa Moje (Jr. 1,9; Pwt. 18,18) - mówi Bóg. Prorokowi Boga nie wolno było mówić innych słów. I to, czy mówił Słowa Boga, to weryfikowało go jako proroka. Jeżeli ich nie mówił, to nie był prorokiem (Pwt. 18, 19-20). Nie jesteśmy prorokami, kiedy mówimy tylko od siebie. Nam jako posłanym przez Ojca, też nie wolno mówić innych słów, gdybyśmy to zadanie wzięli radykalnie. Kim bylibyśmy? Wielkimi narzędziami Słowa Ojca na ziemi.
Kiedy te Słowa mówimy, spełniamy swoje posłannictwo. Kiedy mówimy swoje słowa, mające na celu realizowanie własnego planu to, w jakimś stopniu temu posłannictwu się sprzeniewierzamy. Na tym zresztą polega fałszywe proroctwo, o którym dużo w Starym i w Nowym Testamencie (Pwt. 18, 21-22; Ez. 13, 17-23; Iz. 28, 7-13; Jr. 23, 9-31; Mt. 6, 26 b; 7, 15; 24, 5,11, 24; 1 J. 4, 1; Ap. 13,11-18; 16,13; 19,20;20,10).”
[Wykorzystano w tym miejscu fragment archiwalnej konferencji, wygłoszonej przez śp. ks. dra Romana Foryckiego SAC podczas Rekolekcji Świętych w Roku Boga Ojca (1999 r.) w Collegium Marianum w Wadowicach.].
† Osculum pacis
Skąd pochodzi Słowo? Kto mówi:
Subskrybuj:
Posty (Atom)