czwartek, 19 września 2013

AUDI FILIA:

POSŁUCHAJ, CÓRKO

 

[CZĘŚĆ ÓSMA]

 

Skąd pochodzi Słowo? Kto mówi:

„Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca!” [Ps. 45 (44)]                                                                      

Audi filia, et vide, et inclina aurem tuam: et obliviscere populum tuum, et domum patris tui.” [Ps. 44(45)]?

Spotkanie wymaga przygotowania. Wymaga świadomości, z Kim ma być spotkaniem. Jeśli nie wiemy, stoimy jakby w próżni.

Stawia pytanie: KOGO SZUKACIE (J. 18,4; 18,7)?

              

            „Szukamy różnych form, formuł modlitwy, ale musimy wiedzieć, że żadna z nich nie ma tej wartości, co modlitwa, której nauczył nas Jezus Chrystus. I każda z naszych modlitw ma tym większą wartość, im bardziej jest podobna do tej modlitwy, której nauczył nas Jezus. Modlitwy nie tylko w słowach, ale w odpowiednim usposobieniu odmawianej. Niestety, w naszych nabożeństwach, zwłaszcza pozaliturgicznych, nie zawsze ta modlitwa wychodzi na pierwszy plan. Nie zawsze ona jest wzorcem wszystkich naszych modlitw. Kiedyś cała liturgia, każda modlitwa liturgiczna, była wzorowana na tej modlitwie, której nas nauczył Jezus.    

              Może ktoś powiedzieć jakaż to różnica modlić się do Jezusa, do Ducha Świętego, modlić się do Boga Ojca? Żadna, bo Jeden i Ten Sam Bóg, ale Jezus chce, aby nasza modlitwa była modlitwą w Jego duchu. Do uczniów kiedyś powiedział – słuchajcie Moi Drodzy – ja parafrazuję - dotąd nie modliliście się w Moje Imię. Wyście sami sobie tak kombinowali modlitwę; bo zauważcie, my nie jesteśmy zabezpieczeni przez sam fakt Chrztu czy konsekracji, czy jakiegokolwiek etapu rozwoju życia duchowego przed modlitwą pogańską. Jezus bardzo często mówi: tak poganie się modlą (Mt. 6,7), zwłaszcza gdy wpadamy w jakąś gadatliwość, prawda, którą Jezus krytykuje w Kazaniu na górze; kiedy nasza modlitwa jest pozbawiona skupienia; kiedy strzelamy, że tak powiem oczyma, po prostu nie myślimy zupełnie o tym, co mówimy; zamieniamy się w jakieś katarynki. Tak nam też grozi, modlitwa, której nas Jezus nie nauczył i której nie chciałby oglądać w naszym życiu. Tak, jak kiedyś mówił do ludu wybranego, tak w Starym Testamencie zapisane są te słowa: nie chcę waszych modlitw (Iz. 1, 11-15). Może tak być, że modlitwa nasza nie podoba się.                

              Jezus, jak On się modli? Do kogo się zwraca? O to, powinno być nasze też pytanie, jeżeli mamy Go naśladować. Komu dziękuje? Jezus modli się w próżnię? Kogo uwielbia? Czyją wolę chce wypełnić? Oczywiście, Ojca w niebie i to nam powinno wystarczyć. I dlatego ucząc nas modlitwy, ucząc Swoich uczniów, każe wołać: Ojcze nasz.

 

 

Ta modlitwa, którą odmówiliśmy przed tym rozważaniem. Według św. Łukasza (Łk. 11,1) tej modlitwy nauczył Jezus uczniów na prośbę samych uczniów. Panie, naucz nas modlić się - poprosili Go w pewnym momencie, jak Jan nauczył swoich uczniów, bo my nie wiemy jak. Tamta nauka Jana zaczęła im nie wystarczać, bo widzieli, zauważyli u Jezusa inną modlitwę.

 

 

                   Czy to była prośba ucznia, który pamiętał nauki Jana, czy tylko o niej słyszał, tego nie wiemy, ale pewne jest, że powodem tego pytania było rzeczywiste pragnienie, aby modlić się tak, jak modlił się Jezus. Było to pragnienie nauczenia się jakiejś nowej modlitwy, pełniejszej, właściwszej. Modlitwy, która potrafi obudzić zainteresowanie człowieka: z Kim On rozmawia? Właśnie to pytanie, ta modlitwa Jezusa. Przykład tej modlitwy obudził w Jego uczniach.     

    

          
           

                   Ojcze nasz, to typowo chrześcijańska modlitwa, skierowana wyraźnie do Boga Ojca w niebie, pochodząca z serca. Jakiego? Tylko może pochodzić z serca dziecka, bo do Ojca nikt inny się nie zwraca: Ojcze, tylko ten, kto staje przed Ojcem w usposobieniu dziecka. Głęboko dziecięca powiedzielibyśmy: poufała, zakorzeniona mocno w Modlitwie Arcykapłańskiej Jezusa, w Jego wołaniu: Abba  (J. 17,1).  Bardzo oszczędna w słowa, streszczająca jednak wszystkie najważniejsze prośby, jakie dziecko, może kierować do swego Ojca. Jest w niej również i natarczywość, o której mówi Jezus w Kazaniu na Górze (Mt. 7, 7-8), która Ojca zniewala. Dziecko jest czasem natrętne, wchodzi na kolana; prosi, prosi. Nie mam czasu. Daj, daj! I każdego dnia i wciąż od nowa: daj nam dzisiaj. Chleba naszego, daj nam dzisiaj (Mt. 6, 11). Chciałby się powiedzieć, bo jutro, jutro to będzie za późno albo jutro na nowo będę prosił. Jest i pełne zawierzenie Ojcu, który troszczy się o nas bardziej niż o lilie polne, ptaki niebieskie (Mt. 6, 26-28). Jak to żeśmy sobie uświadomili w rozważaniu o Opatrzności Bożej.                           

                Jest Jezusowy duch modlitwy. Tę modlitwę powinniśmy w szczególny sposób pielęgnować. Kościół Ją pielęgnuje. Ona jest we Mszy Św.. Ona jest w Różańcu. We wszystkich najwspanialszych modlitwach chrześcijaństwa ta modlitwa jest obecna. Troszczyć się o stworzenie Jej maksymalnie dobrych warunków. Mówić o tych warunkach. Uczyć ich przestrzegania. Przygotować się do tej modlitwy to przygotować tego ducha, w którym taka modlitwa powinna być odmawiana. To jest właśnie proces właściwego przygotowania się do modlitwy, kierowanej do Ojca. To czynił między innymi Jezus, kiedy wypędzał kupczących ze świątyni (Mt. 21, 12-13), kiedy zakradł się rozgardiasz, kiedy zrobiło się targowisko,

 

 

kiedy Sam z tłumu odchodził na osobność, aby się modlić albo do górę, albo w nocy.                 

              Troska o modlitwę do Ojca. Nie czyńcie domu Ojca mego miejscem targowym (J.2,16); wszelkie modlitwy, a zwłaszcza ta modlitwa powinna być odmawiana w warunkach maksymalnego skupienia.

 

 

Dlatego tak apelowałem o to skupienie rekolekcyjne.

                   Jezus mówi, mówiąc o modlitwie: wejdź do izdebki swojej, zamknij się (Mt. 6,6),


 

odizoluj się od wszystkich innych hałasów i oddziaływań, i tam módl się do Ojca twego, rozmawiaj z Nim, jak gdyby nikt inny nie istniał na świecie tylko On. Drodzy, ta modlitwa posiada niezależnie od wartości samej w sobie i wartości religijnej, ogromną wartość wychowawczą.

                   Ona wychowuje naszą osobowość, że rozmawiając z Ojcem w ten sposób, że On jest sam, umiem z drugim człowiekiem rozmawiać tak, jak gdyby On był sam na świecie. Coraz więcej ludzi takich, którzy rozmawiają i gdzie indziej patrzą, czego innego słuchają, jakby nie rozmawiali, jakby byli nieprzytomni. Ta modlitwa nas uczy poszanować rozmówcę. 

                    To nie znaczy byśmy się nie modlili publicznie. Tej publicznej modlitwy jest dużo, ale to znaczy, by modlić się także indywidualnie, na osobności w cztery oczy rozmawiać z Ojcem, bo tej modlitwie według Ewangelii, przyrzeczona jest szczególna nagroda, a Ojciec Twój – mówi Jezus -  który widzi w skrytości, odda tobie (Mt. 6, 6b).      

                    Ta modlitwa w ukryciu jest tak ważna dlatego, że ona weryfikuje każdą naszą modlitwę. To jacy jesteśmy tutaj na tym wspólnym, publicznym zgromadzeniu, zależy od tego, jacy jesteśmy tam, przed Ojcem. Czy umiemy z Nim rozmawiać, tak jak gdyby nikt inny oprócz Niego na świecie nie istniał?

                   Jeżeli tego nie umiemy, to nasza modlitwa publiczna, może być modlitwą podobną do modlitwy faryzeuszów, którzy dla pozoru, aby być widziani modlili się. Jeżeli nie jest ważny Ojciec, który na mnie patrzy, no to szukam sobie: kto na  mnie patrzy. I to jest niebezpieczeństwo wielkie naszej modlitwy. Jeżeli tak widzimy ludzi, wchodzących do Kościoła, uczestniczących w pewnych nabożeństwach, jak siebie wzajemnie obserwują, jak obserwują różne takie czy siakie stroje, jak robią sobie na ten temat uwagi, to  można mieć uzasadnione wątpliwości, co do warunku zasadniczego każdej dobrej, prawdziwej modlitwy, czy Ojciec naprawdę ten Główny Rozmówca jest przed ich oczyma.”                      

[Wykorzystano w tym miejscu fragment archiwalnej konferencji, wygłoszonej przez śp. ks. dra Romana Foryckiego SAC podczas Rekolekcji Świętych w Roku Boga Ojca (1999 r.) w Collegium Marianum w Wadowicach.]. 

 

Osculum pacis

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.