AUDI FILIA:
POSŁUCHAJ, CÓRKO
[CZĘŚĆ TRZECIA]
Skąd pochodzi Słowo? Kto mówi:
Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca! [Ps. 45 (44)]
Audi filia, et vide, et inclina aurem tuam: et obliviscere populum tuum, et domum patris tui. [Ps. 44(45)]?
Spotkanie wymaga przygotowania. Wymaga świadomości, z Kim ma być spotkaniem. Jeśli nie wiemy, stoimy jakby w próżni.
Stawia pytanie: KOGO SZUKACIE (J. 18,4; 18,7)?
„Przed chwilą, w naszej modlitwie brewiarzowej wieczornej, w responsorium krótkim powtarzaliśmy słowa, które znalazły się w Logo Papieskim tegorocznej Pielgrzymki i które w gruncie rzeczy stanowiły główny wątek myśli, którymi z nami się podzielił. Są to słowa Św. Jana Apostoła: Bóg jest Miłością (1 J. 4,8).

W tym rozważaniu, nie chciałbym mówić w ogóle o miłości Boga. Chciałbym, abyśmy uwagę naszą skoncentrowali na tym aspekcie miłości Boga, która jest miłością ojcowską, bo miłość Jezusa Chrystusa do Ojca jest miłością synowską, jest miłością dziecięcą. Temat tego wymaga, abyśmy pogłębili miłość Ojca. Jaka jest specyfika tej miłości?
Wszyscy zgodzimy się z tym, że miłość ojcowska to nie jest to samo, co miłość dziecięca. Miłość braterska to nie jest to samo, co miłość oblubieńcza. Choć wszystkie te rodzaje miłości są czymś wielkim i wspaniałym. Aby mówić o miłości - trzeba wejść - w promienie tej miłości. Miłość mieni się, można powiedzieć, różnymi kolorami.

Jednym z najwspanialszych promieni, najbardziej podstawowych, miłości - jest miłość ojcowska. Jej specyfiką jest to, że jest pierwsza czasowo i ontycznie. Jest uprzedzająca wobec każdej innej miłości. Tej miłości nic nie poprzedza, a więc ona nie jest żadną odpowiedzią. Ona jest źródłem. Jest początkiem wszelkiej miłości. Bez niej w ogóle nie byłoby miłości. Bez niej nie byłoby miłości syna, miłości dziecka. Ona, można powiedzieć, jest najgłębszą i ostateczną racją wszelkiego kochania.
To, co wyśpiewujemy w jednej z pieśni: „gdyby Bóg nie kochał nas”! Aż trudno sobie wyobrazić. Nie byłoby miłości. Nie byłoby świata. Świat, by jeszcze dziś nie istniał, bo świat powstał z Miłości dla człowieka. To jest Miłość Boga Ojca - Odwieczna Miłość. To, co podkreśla już Stary Testament: „odwieczną miłością ukochałem cię”. To jest Miłość, która budzi miłość i jest lub nie jest odwzajemniana. Przez Syna Bożego w Duchu Świętym wylewa się na człowieka. Już w myślach, w pragnieniach co do Jego istnienia, przed wiekami, Bóg ukochał nas. Nie dopiero w czasie. W czasie pokazał znaczenie, jakie przywiązuje do tej miłości, w różnego rodzaju dowodach miłości. Niezależnie od tego, jak człowiek na nie odpowiadał.
Bóg nigdy nie wycofuje się ze swoją Miłością i to jest jedna z największych prawd o Miłości Boga Ojca. Zauważcie: kocha, kiedy jeszcze nie kochamy i kocha również, kiedy już przestaliśmy Go kochać, a nawet kiedy Mu się odpłacamy za Jego Miłość niewdzięcznością. Mówimy o takiej miłości, że jest „miłością do końca”. To, co jest powiedziane o Synu, że do końca umiłował, to odnosi się w szczególny sposób do Ojca - Boga Ojca, bo w Synu, którego dał, właśnie okazał nam taką Miłość.
Właśnie wtedy, jak pisze w Św. Paweł w liście do Rzymian (Rz.5,8), kiedy byliśmy grzesznikami. A więc miłość ojcowska to miłość bez początku i bez końca, która jest bez granic, która naprawdę jest Nieskończona. Miłość, która nie czeka na żadną miłość, jako warunek kochania, jak to człowiek często czyni, („… jeżeli on, to ja też…”), to jest miłość bezwarunkowa, kochająca bez względu na to, jak ten Kochany zareaguje. Mówimy o niej, że jest Miłością Absolutną. Miłość, która n i e m o ż e u s t a ć. Zauważcie, i tutaj dotykamy wielkiej tajemnicy Boga: Gdyby Bóg przestał kochać – my tak myślimy, czasem mówimy – że to jest m o ż l i w e. Czasem się tego boimy. Może Pan Bóg przestanie kochać?
Zauważcie, co by się stało, gdyby Bóg przestał kochać? = Przestałby być Bogiem.
A więc, to jest niemożliwe dla Boga. Powiedzmy, ta prawda może jest zaskakująca, ale ona dopiero wyraża pełną treść tego określenia Janowego: Bóg jest Miłością.
N a t u r ą Boga jest k o c h a ć.
Bez Miłości Bóg nie byłby Sobą.
I zauważcie - tak nam się wydaje, że gdy jesteśmy gorsi - czy tak nie, sprawdzajmy - gdy jesteśmy gorsi, że Bóg już nas nie kocha albo już nie tak kocha. Ja przynajmniej spotkałem się z wieloma takimi wypowiedziami, że Bóg w Swojej Miłości „jakby wisi”, „zależy” od naszej zmienności. Nie. Takim zmiennym w miłości - Bóg nie jest.
Gdyby ludzie wiedzieli, jak Bóg k o c h a! Gdybyśmy my to sobie uświadamiali…. Naprawdę życie nasze byłoby - inne. Ten Bóg byłby K i m ś.
Miłość Boga Ojca skupia w sobie miłość ojca i matki.

To my, na ziemi dzielimy miłość rodzicielską na miłość: miłość ojcowską, w której przejawia się większa moc i miłość matki, dla której charakterystyczna jest czułość. Miłość Boga Ojca to Moc i Czułość. Nieskończona. Wyjątkowa. Niepowtarzalna. Jedyna w swoim rodzaju. Miłość, która skupia - w sobie - to, co nazywamy miłością ojcowską i jednocześnie macierzyńską.

Zauważcie, co jest charakterystyczne na przykład dla miłości macierzyńskiej, w tej odmianie – moglibyśmy powiedzieć - miłości ojcowskiej. To między innymi, jak podkreśla wielu autorów, że matka zawsze przyznaje rację – prawdziwa matka - swoim dzieciom, nawet wtedy kiedy łamią prawo, które je potępia. Zwłaszcza wtedy, kiedy są oskarżane.
I Bóg Ojciec, właśnie jak matka, zresztą w wielu tekstach Pisma Świętego porównywany jest do matki, jak ktoś się wyraził: rzuca się w ogień, aby ratować swoje dzieci. Rzuca się do pieca naszej gehenny, aby wyrwać nas z niej.

Kocha nas z punktu widzenia ludzkiego miłością i r r a c j o n a l n ą, bez powodu. Miłość Ojcowska, Miłość Boga Ojca jest Miłością bez powodu. Nie dlatego że jesteśmy doskonali, że jesteśmy święci, żeśmy zasłużyli, żeśmy się wybili, że mamy tytuł, żeby się czym pochwalić! Tak kocha się wtedy, kiedy miłość jest silniejsza od nas samych, od naszych myśli, od naszych uczuć. To jest wielka tajemnica miłości ojcowskiej.
Bóg Ojciec ma w Sobie delikatność, przewyższającą czułość jakiejkolwiek matki, każdej matki. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu? Ja Bóg – nie zapomnę. Widać to też na przykładzie przypowieści o Synu Marnotrawnym, którą dzisiaj charakteryzują egzegeci, najczęściej jako przypowieść o Miłosiernym Ojcu. O Ojcu. Charakterystyka Boga Ojca. Bóg Ojciec, jak mówią egzegeci miłuje nas Swoim Matczynym Łonem (Rahamim), bardzo często to się powtarza, hebrajski termin: rahamim, bardzo często to się powtarza, hebrajski, hebrajski termin rahamim
i w tym sensie jeden z biblistów Hourani tłumaczy błogosławieństwo o miłosiernych, następująco: „Błogosławiony, kto kocha miłością matki, ponieważ miłością matki zostanie pokochany.” Niezmiernie głębokie wyjaśnienie treści błogosławieństwa, które ogrania ludzi miłosiernych.
Nie wystarcza w tym kontekście miłość głową i sercem nawet, potrzebna jest miłość łonem, miłość irracjonalna, nieobliczalna. Bez robienia bilansu zysków i strat. Taką jest miłość naszego Ojca, który jest w niebie, jeżeli można tu zrobić jakiekolwiek ludzkie przybliżenie.
I powstaje pytanie: czy można się lękać, mając za sobą taką miłość?
Czy można mieć jakieś niepewności, wiedząc że miłość Boga do nas jest Nieskończenie Większa niż największa miłość jakiegokolwiek stworzenia. Jest tak wielka, że naprawdę my Jej - nie rozumiemy.
Bóg Ojciec jest Bogiem - Którego nie rozumiemy. U niektórych nawet wywołuje On zgorszenie, bo Jego Miłość wydaje się im przesadną.
Wydaje się wielu ludziom, pobożnym katolikom nawet - przesadą, by wynagradzać tych, co przyszli do Królestwa pod koniec życia, tak samo jak tych, którzy byli z nim od początku, jak to właśnie na te dni, w Ewangelii także (mszalnej), Pan Bóg nam przygotował, a już niemożliwe wydaje się, aby ostatni byli pierwszymi, a pierwsi ostatnimi?!
Cóż za p r z e s z e r e g o w a n i e ?! To się nie mieści w głowach wielu. My nie dajemy ludziom, którzy są daleko takich szans, jakie daje im Bóg Ojciec.
Jesteśmy jak ten starszy brat syna marnotrawnego, którzy krzywo patrzymy, gdy nagle ktoś tam się wybija, kto był daleko, jest jakby faworyzowany przez Boga. Zresztą scen zazdrości tego typu jest wiele, nawet na kartach świętych Pisma Bożego. My dajemy drugim to, co jest bardzo wartościowe, umiemy to dać. Ale to co jest najwartościowsze, najbardziej przez nas umiłowane, to często zatrzymujemy dla siebie. I zauważcie, znowu jest powiedziane: Kogo? Co dał? Bóg Ojciec dał Syna Swego! Jednorodzonego! Nie miał drugiego! Dał.

Miłość Wielka, Nieskończona to nie znaczy jednak, że jest to miłość pobłażliwa, że jest to miłość, która od nas niczego nie wymaga, która bezkarnie zgadza się na zło. Ona stawia człowiekowi wysokie, niekiedy bardzo wysokie wymagania. Mając po prostu jednak na uwadze Jego dobro. Dlaczego te wymagania? Dlaczego Bóg Ojciec mówi: „Słuchaj Synu, stać Cię na to!”. Czasem człowiek tych wymagań nie wiąże z własnym dobrem. Skarcony przez Boga buntuje się, bo w danym momencie mu się wydaje, że Bóg nie ma racji. Widać to na przykładzie wielkiej kontestacji Bożych Przykazań, także u wielu ludzi niewierzących. Bożych wymagań i samej natury Boga Ojca, którego podejrzewa się o brak miłości, o to co Boga posądził już wąż w raju i co zasugerował pierwszym ludziom.
Miłość autentyczna stawia wymagania temu, kogo kocha. Te wymagania mówią, że Bóg nas ceni, że może na nas liczyć. Te wymagania najwyższe postawił Bóg Ojciec Swojemu Synowi, którego posłał na świat. Ojcostwo Boga, które ogarnia wszystkich, posuwa się aż do Ofiary z Tego Najdroższego Jedynego Syna. Ale dzięki tej Ofierze – zauważcie staje się Ojcem wszystkich.
Wszystkich ogarnia Swoim Ojcowskim Sercem. W tym kontekście zażądanie Ofiary od Jednorodzonego Syna to nie jest okrucieństwo – jak interpretują niektórzy współcześni pisarze.
Jeżeli jest okrucieństwem, to jest okrucieństwo Boga przeciwko Samemu Sobie.
I tutaj dotykamy kolejnej wielkiej t a j e m n i c y B o g a O j c a.
Otóż, jest pewna tradycja, według której cierpiał jedynie Syn Boży. Ojciec zaś, jakby dystansuje się od cierpienia. Możemy zapytać: czy jest możliwa miłość, największa miłość, której nie towarzyszy cierpienie? Jest powiedziane: „Syna nie oszczędził”. Czy tak obojętny? „Nie oszczędził”. Według Orygenesa: Męka ziemska Jezusa była tylko manifestacją Męki, którą wycierpiał wcześniej Ojciec w niebie.
Oczywiście, zdało się wielu teologom, że jest to bardzo kontrowersyjne twierdzenie: Jakże Bóg Ojciec cierpi?
Ale możemy postawić pytanie: co jest łatwiejsze życie dla Ojca i Matki: samemu pójść? Czy oddać dziecko? Bardzo często - to pierwsze. To było cierpienie i Ofiara Ojca. Jeżeli Syn cierpiał – jak zapisuje Tertulian w „Adversus Praxean” – to Ojciec współcierpiał. Niestety ta prawda, została przez wieki jakby utajona, na skutek herezji patrypasjanizmu, z którą to herezją, wiązano tę prawdę przez wieki.
Temat współcierpienia Ojca zniknął z języka i świadomości wielu ludzi Kościoła. Ojcu została, jak mówią teolodzy: „Męka chciana, ale nie poniesiona”. I zwyciężyła skądinąd stoicka idea Boga obojętnego na cierpienie, tego Boga którego Brandstaetter w „Dniu Gniewu” przedstawił, jako siedzącego w kawiarni i przyglądającego się obojętnie temu, co się dzieje, jak cierpią niewinni.
Akceptowany dzisiaj w teologii teopaschizm głosi, że Bóg cierpiał w ciele, w pewnym sensie cierpiała Cała Trójca Święta, a więc i Ojciec.
Jan Paweł II mówi wprost - ten, który doznał na samym sobie tajemnicy cierpienia i w tej kwestii wydał specjalny list - m ó w i o c i e r p i e n i u B o g a.
Proszę zauważyć: nie waha się mówić o cierpieniu Boga w człowieczeństwie Chrystusa, ale B o g a.
I oto stajemy przed Bogiem Ojcem, który w najpełniejszym tego słowa znaczeniu wchodzi w nasze cierpienie. Jak ojciec zatroskany o dziecko, które cierpi, jako Bóg który jest z nami, jako Bóg który nie jest obojętny na nasz los, bo w miłości, jak głosi „Naśladowanie Chrystusa” nie żyje się bez bólu. Kto bardzo kocha, ten dużo cierpi. Taka jest logika miłości, a zwłaszcza ojcowskiej i macierzyńskiej miłości.
Bóg niekochany cierpi - to jest wołanie świętych. Bóg milczący w teatrze świata, ale cierpiący. Abba to okrzyk cierpiącego Boga i okrzyk naszego ludzkiego cierpienia w Jezusie, który jest Bogiem - Człowiekiem. Okrzyk, żywo dotykający wnętrza Ojca, który jest w niebie. Cierpienie i Męka, i Śmierć Syna Bożego to konsekwencja miłości Ojca, który kocha wszystkich i wszystkich chce zbawić. Jest to smutek Ojca, gdy ktoś nie jest zbawiony.
Tę miłość ojcowską dobrze rozumie Jego Jednorodzony Syn i dlatego zgadza się na Mękę i Śmierć.
Miłość, która kocha dobrych i złych, która spuszcza deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Miłość, pragnąca wszystkich uczynić dziećmi swoimi, a między sobą braćmi. Jezus w całej Swojej misji ziemskiej pokazuje kim dla Niego jest Ojciec w niebie i kim jest dla ludzi, że nie ma przed Nim żadnych tajemnic, że ukazuje Mu wszystko, co Sam czyni, że przekazuje Mu całą swoją władzę, że ma w Nim upodobanie, że Go posyła na świat, Go wysłuchuje, że w Nim kontempluje Swój obraz. Jezus pokazuje również, kim jest Ojciec dla nas, że rodzi nas do nowego życia, wychowuje, wywyższa, cieszy się nami, pieści nas nawet, to co tak zachwyciło małą Teresę z Lisieux, troszczy się jak o swoją winnicę, nie opuszcza nas, cieszy się z każdego naszego nawrócenia, wysłuchuje naszych próśb, wspomaga nas, podtrzymuje, wszystko czyni, co jest nam potrzebne, daje nam nawet władzę, poprzez Syna przekazuje różne moce, różne charyzmaty, po prostu nas kocha. Sam Ojciec miłuje was (J. 16, 27), Miłością wieczną umiłowałem Cię (Jr. 31,3). Bóg kocha nas w Swoim Synu. W miłości do Syna ukazuje Swoją miłość. Kocha, gdy jesteśmy dobrzy i gdy dobrzy nie jesteśmy. Syn i Duch Święty to dwa ramiona, którymi obejmuje nas Ojciec. Świadomość tej miłości naprawdę może usunąć każdy lęk. Dziecko w ręku ojca jest zawsze pewne siebie. Nieraz widziałem nad morzem, jak we wzburzone fale idzie ojciec z dzieckiem na ręku.
Dziecko nie ma najmniejszego strachu, nie boi się, bawi się nawet, wie że jest w ramionach ojca, nic mu się nie stanie, może iść na głębię, może wspiąć się na niebezpieczne wysokości, zresztą przykład tego dają akrobaci, którzy na wielkich wysokościach trzymają jeszcze na swoim ręku dziecko, absolutnie niczym nie przestraszone.
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Co może nam się stać? Włos nam z głowy nie spadnie, zapewnia Ojciec. To jest największe lekarstwo, jeżeli tak można by powiedzieć na wszystkie lęki, stresy, obawy. Dzisiaj coraz więcej ludzi obawia się przyszłości, obawia się drugiego człowieka, obawia się swojej sytuacji, obawia się choroby, obawia się różnych, różnych spraw. Nie wolno zapomnieć w tych sytuacjach, że jest Ojciec, który jest w niebie i można powiedzieć wtedy weryfikuje się nasza wiara w Ojca, który kocha. Dlatego nie ma ważniejszego tematu, można powiedzieć niż właśnie ten. To jest temat przepowiadania Jezusa i Jego Ewangelizacji, nie dopiero wtedy, gdy nie mamy o czym mówić, będziemy mówić o Bogu Ojcu, nie powtarzając słów, jak powtarza się slogany, ale czując tę miłość w sobie, na sobie, świadczyć o niej: Ojciec mnie kocha. Jestem Jego synem Jego córką, Jego dzieckiem. To czym się szczyciła św. Joanna d’Arc. To z czego dumni byli święci, kiedy ktoś się przechwalał że jest tam jakimś wielkim: „Ja jestem córką Króla, który jest Królem wszystkich Królów”.

Doprowadzić człowieka do tej świadomości, że Bóg go kocha, to jedno z największych dzieł, jakich człowiek może na ziemi dokonać. Gdyby to nam się to udało, gdy to się udaje w stosunku do jakiegokolwiek człowieka, to jest największe ze zwycięstw, to znaczy: dać człowiekowi pokój, dać mu bezpieczeństwo, zapewnić mu warunki prawidłowego rozwoju. Aby jednak tak było, to muszę tę prawdę przeżyć, i przeżywać na każdym kroku, nosić ją w sercu, cieszyć się tym faktem, nie tak bardzo nawet sukcesami swojej pracy, bo to też cieszy, że jak to Jezus mówił do swoich uczniów, kiedy się chwalili: co to duchy nam ulegają, wszystko! – nie z tego się cieszcie, że duchy nieczyste wam ulegają, ale że imiona wasze zapisane są u Ojca w niebie - że jesteście Jego dziećmi. Naprawdę nie ma ważniejszej sprawy. Amen."
[Wykorzystano w tym miejscu fragment archiwalnej konferencji, wygłoszonej przez śp. ks. dra Romana Foryckiego SAC podczas Rekolekcji Świętych w roku Roku Boga Ojca (1999 r.) w Collegium Marianum w Wadowicach.].
† Osculum pacis
List Apostolski „Salvifici doloris” Ojca Świętego Jana Pawła II
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.